Tom wspomnień napisał z żoną Federicą Cappelletti. Oboje prowadzą duże gospodarstwo Poggio Cennina wraz z posiadłością, położone między Arezzo a Sieną. Jak podkreśla Rossi, życia na wsi nie zamieniłby nigdy na miasto, gdzie musiałby tkwić w korkach. Były piłkarz, nazywany Pablito w wywiadzie dla weekendowego magazynu dziennika „La Repubblica" przyznał, że pamiętny Mundial naznaczył życie całej ówczesnej reprezentacji Azzurri.
- Byliśmy jak bracia, a trener Enzo Bearzot jak nasz ojciec. Wszyscy pamiętają, jak przeżywali noc 11 lipca 1982 roku - powiedział Rossi. Mówiąc o swej książce podkreślił: „Przeżyliśmy jeszcze raz tę historię, która odzwierciedla naszą włoską duszę. Kiedy czujemy się przegrani, potrafimy znaleźć drogę wyjścia. To były Włochy piękne i solidarne; zaczęliśmy źle, a zakończyliśmy triumfem. Pokonaliśmy Argentynę, Brazylię, Polskę i Niemcy".
Wspomniał, że tuż przed finałowym meczem z Niemcami drużynę odwiedził ówczesny prezydent Włoch Sandro Pertini. Potem przyszedł pogratulować zwycięstwa, ale nie zgodził się na zdjęcie z pucharem w ręku, z poczucia przyzwoitości i szacunku. Rossi ma świadomość tego, że nikt nie spodziewał się, iż na mistrzostwach świata strzeli trzy bramki Brazylii, dwie Polsce i jedną w finale Niemcom. „Nie byłem szczególnie mocny. Miałem za sobą poważne wypadki i dyskwalifikację w rezultacie afery korupcyjnej". Jak zapewnił za to, że „nic nie zrobił". Kara została mu skrócona i dlatego w ostatniej chwili dołączył do reprezentacji Azzurri w Hiszpanii.
- Z czasem pomyślałem, że to, co piękne możesz dostać za to, co dałeś i wycierpiałeś - dodał Rossi, który wycofał się z aktywnej gry w 1987 roku, ukończywszy 30 lat, z powodu kontuzji i operacji kolan. Obecnie jest cenionym komentatorem sportowym. - Trenerzy i piłkarze wiedzą, że nie jestem kibicem - podkreślił. Jego zdaniem futbol jest zmiażdżony przez interesy.
- Reprezentacja narodowa była moją prawdziwą drużyną, bardziej niż klub. Byliśmy rodziną; także dzisiaj jesteśmy dla siebie kimś więcej niż byłymi kolegami - powiedział Paolo Rossi.