Tomasz S. znęcał się fizycznie i psychicznie nad żoną od blisko dwu lat. Po alkoholu był agresywny, wszczynał awantury, bił i kopał żonę, wyzywał ją, groził śmiercią. Na początku lutego tego roku został aresztowany, po tym jak dotkliwie pobił żonę, złamał jej nos i zwichnął łokieć. Mężczyzna przebywał w areszcie cztery miesiące; został dyscyplinarnie zwolniony z pracy w policji. Był podkomisarzem; służył od 13 lat.
Uzasadniając orzeczenie sędzia Marcin Protasiewicz podkreślił, że żona oskarżonego, która była w jego procesie oskarżycielem posiłkowym, zaakceptowała wymiar kary. - To, co oskarżonego już spotkało było dla niego dużą dolegliwością. Przed nim konieczność podjęcia ciężkiej pracy, aby mieć szanse uratować swoją rodzinę – powiedział sędzia.
Sędzia Protasiewicz dodał, że sąd zatrzymał i dołączył do akt korespondencję między małżonkami prowadzoną po aresztowaniu mężczyzny. - Ta korespondencja pozwala wnioskować, iż zaakceptowanie wymiaru kary więzienia w zawieszeniu przez pokrzywdzoną nie jest wynikiem jakiegokolwiek przymusu, ani oddziaływania ze strony osób trzecich, nie została też podjęta z przyczyn ekonomicznych – podkreślił sędzia. Małżonkowie S. są rodzicami trojaczków w wieku sześciu lat.
Wyrok lubelskiego sądu nie jest prawomocny.
zew, PAP