Z racji wieku oskarżonego, to możliwie najsurowsza kara - 17-latek nie może być bowiem skazany na dożywocie. Sąd orzekł też wobec niego 100 tys. zł zadośćuczynienia na rzecz żony zmarłego. Dwóch kolegów zabójcy, oskarżonych o usiłowanie rozboju, skazał na kary 3 lat i 2,5 roku więzienia.
Do zdarzenia doszło w połowie czerwca 2011 roku na jednym z białostockich osiedli. Tuż przed zamknięciem sklepu jego 52-letni właściciel został kilkakrotnie ugodzony nożem przez nastolatka, który chciał ukraść pieniądze z kasy. Mimo reanimacji, mężczyzna zmarł.
Jak ustalono w śledztwie, sprawcy dwa razy próbowali obrabować sklepikarza. Jednego dnia jednak sklep był już zamknięty. Gdy następnego dnia ok. godz. 20 przyszli ponownie, poczekali, aż w środku nie będzie nikogo, wtedy jeden z nich wszedł do sklepu i zażądał pieniędzy.
Gdy właściciel odmówił, napastnik uderzył go kilka razy i zaatakował nożem, zadając ciosy m.in. w głowę i klatkę piersiową. Mężczyzna zdołał jeszcze wyjść na zewnątrz, tam stracił przytomność. Zobaczyli go mieszkańcy bloku. Zmarł, mimo prób reanimacji i przewiezienia do szpitala.
Prokuratura i sąd przyjęły zamiar bezpośredni zabójstwa. Sąd apelacyjny uznał, że należy rozpatrywać oba zdarzenia jako jeden czyn, ale wysokość kary uznał za właściwą. Nie zmieniał też wyroku w zakresie formy i wysokości zadośćuczynienia.
Skazany na 25 lat więzienia nastolatek był pod nadzorem kuratora za wcześniejsze przestępstwa (m.in. udział w pobiciu). Przed sądem pierwszej instancji biegli psychologowie i psychiatrzy ocenili, że m.in. ma obniżoną zdolność do przeżywania poczucia winy. W czasie badań zabójca mówił, że popełnił głupstwo, bo nie powinien był zabierać ze sobą noża.mp, pap