- Emocje są ogromne, to jedno z najciekawszych doświadczeń w moim życiu. Każda baza jest trochę inna, ale wszędzie spotkałem się z tak samo ciepłym przyjęciem - powiedział sportowiec. Ubolewał, że nie miał więcej czasu na rozmowy z żołnierzami. - Trudno było tak wszystko ułożyć, żeby każdy był zadowolony. Mam nadzieję, że to zrozumieją, że nie daliśmy rady, ale byłem ograniczony czasowo - dodał. Dziękował wszystkim, którzy przyczynili się do organizacji jego przyjazdu.
- Mogę powiedzieć, że naprawdę było bezpiecznie, nie było ani jednego momentu, kiedy moglibyśmy się przestraszyć, mieliśmy profesjonalną opiekę. To szansa dla innych, żeby tu przyjechali. Mam nadzieję, że po mnie przyjadą następni. Namawiam kolejne osoby - powiedział koszykarz.
Gortat zapoznał się z działaniami kontyngentu, w tym projektami pomocy realizowanymi przez Regionalny Zespół Odbudowy (PRT). Był we wnętrzu samobieżnej armatohaubicy Dana podczas strzelania, po czym został wyciorem pasowany na artylerzystę, obejrzał pojazdy używane przez żołnierzy i uzbrojenie, w tym karabiny wyborowe, które bardzo zainteresowały koszykarza mającego w USA kilka sztuk broni palnej.
- Po raz kolejny zmienia mi się wizja naszego wojska i wojny. To nie tylko wymiana ognia, ale również współpraca z miejscową ludnością, budowa infrastruktury, edukacja, przekazywanie wiedzy, to dla mnie ogromne doświadczenie - podsumował swoją wizytę.
- Jako dowódca kontyngentu jestem wdzięczny Marcinowi Gortatowi za wsparcie żołnierzy służących poza granicami kraju - powiedział generał Tworkowski. Wizyta znanej osoby, wybitnego sportowca, który nagle przyjeżdża w mundurze, spotyka się z żołnierzami jak z kolegami, gra z nimi w koszykówkę, ma - oprócz obrony dobrego imienia - aspekt psychologiczny. Pozwala żołnierzom na chwilę oderwać się od tutejszej rzeczywistości i od kłopotów w domu" - dodał Tworkowski.
Przyjazd Gortata spodobał się żołnierzom. - Sądzę, że to dobry pomysł. Świadczy to o pamięci o ludziach, którzy są tu na misji - powiedział kapral Cezary Orzeł. Dodał, że wizyta była niespodzianką - żołnierze w bazie Waghez dowiedzieli się o niej dwa dni wcześniej, gdy Gortat przybył do Bagram. Zawsze to odmiana, spotkanie ze sławnym człowiekiem daje trochę oddechu od codziennych spraw - powiedział st. szer. Marcin Kuczma.
Gortat, reprezentant Polski i zawodnik amerykańskiej drużyny Phoenix Suns, obecnie jedyny Polak - grający w NBA, przybył do Afganistanu 30 czerwca. Wziął udział w towarzyskich meczach Polska-USA. W Bagram wygrali Polacy, a w Ghazni górą byli Amerykanie. Na spotkaniach z żołnierzami Gortat podkreślał, że na pomysł przyjazdu do Afganistanu wpadł pod wpływem doświadczeń ze Stanów Zjednoczonych, gdzie weterani spotykają się z szacunkiem.
W marcu Gortat zaprosił na mecz swojej drużyny do USA starszego sierżanta Przemysława Wójtowicza, który został ciężko ranny w Afganistanie. W maju Gortat odwiedził 1. Brygadę Pancerną w Wesołej, gdzie Wójtowicz jest zatrudniony, z powodu uszczerbku na zdrowiu już jako pracownik cywilny. Koszykarz odwiedził też żołnierzy w Lublińcu, w planie ma kolejne wizyty. W połowie lipca ma się odbyć zaplanowany przez Gortata i wojsko mecz koszykówki między reprezentacją znanych osobistości sportu i mediów a weteranami. Dwie kwarty zaplanowanego na Torwarze meczu mają rozegrać weterani, wśród nich poszkodowani, dwie kolejne żołnierze z bazy lotniczej w Łasku.
Gortat zaprosił też na kolonie nad morzem pięćdziesięcioro dzieci żołnierzy poszkodowanych i poległych na misjach. Koszykarz stanął też po stronie żołnierzy, gdy w internecie pojawiały się obraźliwe wobec nich wpisy.
sjk, PAP