Zawodowi żebracy regulują mandaty... kartami płatniczymi

Zawodowi żebracy regulują mandaty... kartami płatniczymi

Dodano:   /  Zmieniono: 
Żebracy za mandaty płacą kartami (fot. sxc.hu) Źródło: FreeImages.com
Wrocławscy żebracy stają się coraz bardziej natarczywi i coraz mniej ustępliwi. Ich biznes w centrum miasta kwitnie. Nie odstraszają ich nawet mandaty, które regularnie płacą – informuje TVN 24. - Niektórzy mają nawet karty płatnicze - twierdzi Sławomir Chełchowski, rzecznik prasowy Straży Miejskiej.
- W tym miesiącu odnotowaliśmy już ponad 80 interwencji związanych z natarczywym żebractwem - mówi Chełchowski. - To zjawisko nie jest oczywiście czymś nowym, zwłaszcza w naszym mieście, ale w okresie letnim znacznie się nasila - dodaje. Według urzędu miejskiego i straży przyczyną takiego stanu rzeczy jest zwiększająca się liczba turystów i ogródków piwnych. Te ostatnie są popularnym miejscem łowów dla "potrzebujących jałmużny".

Problem z Romami

Przejście Świdnickie, kościół ojców Dominikanów i Rynek cieszą się wzięciem wśród osób wyłudzających pieniądze. - Na placu Dominikańskim zawsze podchodzą do mnie romskie dzieci - użala się Kasia, studentka z Wrocławia. - Kiedyś około 3-letnie dziecko chciało ode mnie papierosa dla swojej mamy. To nie do pomyślenia - denerwuje się.

- Faktycznie, największy problem mamy z Romami, którzy od lat koczują w barakach przy ul. Kamieńskiego – twierdzi Chełchowski. - Na mieście spotykamy przeważnie te same osoby, które reagują na nas ze spokojem. Zależy im żebyśmy jak najszybciej sobie poszli, bo wtedy dalej mogą robić swoje - mówi.

Pani Beata z Piwnicy Świdnickiej także ma problem z Romkami z dziećmi. Przychodzą do restauracji, nie dają spokoju klientom, a próba ich wyproszenia niezmiennie kończy się agresją. - Wyzywają, plują, drapią. To praktycznie codzienna udręka - żali się restauratorka. Do tego dochodzą kwestie estetyczne. - Przy restauracji jest fontanna w kształcie niedźwiedzia. Zdarza się że żebracy wykonują tu swoją "toaletę", tuż pod nosem klientów – opowiada pani Beata.

Do tego mieszkańcy i turyści poddawani są swoistej próbie litości. Żebracy mają swoje sposoby na wzbudzenie w nich żalu - bose dzieci, kot z wyłupanymi oczami, paraliż nóg. - Podstawiane przez swoich podopiecznych dzieci często są szarpane i zmuszane do płaczu, a potem wypuszczane do ogródków po pieniądze - alarmuje Chełchowski.

Karta czy gotówka?

Zawodowym żebrakom nie straszne są nawet mandaty. Płacą je regularnie. - Podczas naszych interwencji nakładamy mandaty do 500 złotych, które przykładowo romscy żebracy natychmiast opłacają, nawet kartami płatniczymi - mówi Chełchowski.

Urzędnicy miejscy martwią się, że podobne widoki to kiepska wizytówka dla Europejskiej Stolicy Kultury 2016. - Pamiętajmy, że problem żebractwa pojawia się w każdym większym mieście - mówi jednak Dominik Golema z urzędu miasta. - Mamy świadomość, jak wygląda sytuacja w naszym mieście. Dlatego po raz kolejny startujemy z kampanią społeczną - dodaje. Jej hasłem naczelnym jest „Dając pieniądze nie pomagasz". To próba uświadomienia mieszkańcom, że poprzez dawanie przysłowiowej złotówki pogłębiają tylko problem. Do pomocy biednym powołane są specjalne instytucje.

Żebractwo oszukańcze

Samo proszenie o wsparcie materialne w miejscu publicznym nie jest zabronione, jeśli w rzeczywistości nie ma się środków do życia. Nielegalne jest żebractwo natarczywe czy oszukańcze. Zabronione jest także wykorzystywanie do tego celu innych osób, a zwłaszcza dzieci.

- Kary przewidziane w kodeksie, czyli mandaty, grzywny, a w skrajnych przypadkach nawet kara ograniczenia wolności, zwyczajnie nie skutkują - mówi jednak Chełchowski. Być może dzieje się tak, ponieważ żebractwo zwyczajnie się opłaca. - Policzmy sobie ile pieniędzy dostają dziennie żebracy, skoro stać ich na regularne płacenie mandatów – nakłania Chełchowski. - Problem żebraków będzie obecny, dopóki będziemy im płacić - podsumowuje.

jl, PAP