Akana zatrudnił się jako steward, jeszcze studiując na uniwersytecie na Hawajach w 1949 roku, kiedy jego koledzy natknęli się na ogłoszenie w gazecie. - Nie wiedzieliśmy nawet, co robi taki steward - opowiada o czasach, kiedy został jednym z pierwszych w United Airlines mężczyzn - członków personelu kabinowego.
Wśród plusów nowego zajęcia wymienia to, że dawało możliwość pracy na kontynencie, "co wtedy było dużą sprawą", oraz że po prostu odpowiadała mu "praca z dziewczynami". Wśród chwil, które najgłębiej wryły mu się w pamięć, wspomina spotkanie z obsadą filmu "Stąd do wieczności" z 1953 roku, w tym z Frankiem Sinatrą, oraz przejście z samolotów śmigłowych na odrzutowce, co znacznie skróciło czas podróży. Pracę na dwa lata przerwała mu wojna koreańska.
Choć Akana zakończył karierę w stanie, w którym się ona rozpoczęła, to wcale nie zamierza osiąść tam na emeryturze. Od 2002 roku mieszka w Boulder, w stanie Kolorado, gdzie przeniósł się, aby być bliżej wnuków. Pierwsze dni emerytury steward-rekordzista spędził odpowiadając na depesze z pozdrowieniami i gratulacjami.
Aby mieć wyobrażenie o tym, jak dużo czasu Ron Akana spędził w powietrzu, wystarczy przeliczyć 200 milionów przelatanych przez niego mil na program lojalnościowy United Airlines. Umożliwiłby mu on zabranie w podróż pierwszą klasą z Chicago do Honolulu i z powrotem wszystkich mieszkańców ponad 1,1-tysięcznego Big Rock w Illinois. Nawet po tym miałby jeszcze dość zgromadzonych mil, by raz w miesiącu przez najbliższe 12 lat latać ze swą żoną Elisabeth w dowolne miejsce na terenie kontynentalnych Stanów Zjednoczonych.jl, PAP