Sprawa dotyczy wydarzeń z 2007 r. w Białymstoku. Swastyki, napisy "SS" i antyżydowskie hasła namalowane zostały wówczas m.in. na pomniku ofiar tamtejszego getta, cmentarzu żydowskim i tablicy upamiętniającej twórcę esperanto, pochodzącego z Białegostoku Ludwika Zamenhofa. Przygotowany też został wielki baner ze swastykami i napisem "Jude raus", który miał zawisnąć w centrum miasta.
To powtórny proces w tej sprawie, a sąd miał tym razem zbadać przede wszystkim, czy oskarżonym można przypisać działanie w zorganizowanej grupie przestępczej, która za cel miała właśnie publiczne propagowanie faszyzmu i nawoływanie do nienawiści na tle narodowościowym i wyznaniowym.
- Zebrane w sprawie dowody dają podstawę do przyjęcia, że istniała zorganizowana grupa przestępcza o nazwie "IV Edycja" - mówił w uzasadnieniu wyroku sędzia Sławomir Wołosik.
Kluczowymi dowodami były zeznania niektórych oskarżonych oraz świadków, choć zarówno oskarżeni, jak i część świadków swoje zeznania w procesie zmieniali.
Sąd przyjął, że taka grupa liczyła ok. 20 osób - tzw. młodych skinów, którzy spotykali się regularnie. Rozmawiali m.in. o meczach piłkarskich Jagiellonii Białystok, subkulturze skinheadów czy ideologii faszystowskiej. Grupa miała poziomą strukturę, czyli pozostawała bez formalnego przywództwa. a decyzje podejmowano w głosowaniu.
Jak mówił sędzia Wołosik, na jednym z takich spotkań podjęto decyzje dotyczące namalowania napisów na obelisku upamiętniającym bohaterów powstania w getcie białostockim oraz na cmentarzu żydowskim, czyli o popełnieniu przestępstw. Akcję zaplanowano, rozdzielono zadania między członków grupy.
Sędzia Wołosik zwrócił uwagę na bardzo wysoki stopień społecznej szkodliwości tych czynów. Sąd przyjął, że poza wiekiem (wszyscy skazani są młodociani) nie ma żadnych okoliczności łagodzących, dlatego nie zdecydował o warunkowym zawieszeniu wykonania kar przynajmniej wobec dwójki oskarżonych, jak chciała prokuratura.
W pierwszym procesie czwórkę oskarżonych skazano na kary więzienia w zawieszeniu, ale sądy obu instancji (Sąd Okręgowy i Sąd Apelacyjny w Białymstoku) oceniły wówczas, że nie było to działanie w zorganizowanej grupie, jak chciała prokuratura.
W kasacji, którą złożyła osoba prywatna występująca w procesie jako oskarżyciel posiłkowy, Sąd Najwyższy ocenił, że należy jednak jeszcze raz zbadać ten wątek sprawy i ostatecznie rozstrzygnąć, czy była to zorganizowana grupa przestępcza w definicji Kodeksu karnego.mp, pap