- Mężczyzna przebywa w zakładzie karnym na terenie Polski, gdzie został umieszczony po - podjętej na wniosek prokuratury - decyzji sądu o jego tymczasowym aresztowaniu - poinformowała szefowa Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Śródmieście Renata Klonowska.
Klonowska wyjaśniła, że do zatrzymania Piergiorgio L. doszło pod koniec lipca na terenie Włoch na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania, wydanego na wniosek śledczych. Prokurator dodała, że po zatrzymaniu mężczyzna został przewieziony do Polski i przesłuchany. - Nie przyznał się do winy, udzielił wyjaśnień, o których nie mogę – ze względu na dobro śledztwa - mówić. Właśnie sprawdzamy wiarygodność tych wyjaśnień – powiedziała Klonowska.
Firma Pier&Gio została założona przez Piergiorgio L. jesienią 2007 r. Jej główną siedzibą był Gdańsk, miała jednak swoje filie w dziewięciu innych miastach, w tym m.in. w Warszawie, Olsztynie, Toruniu i Bydgoszczy. Klienci firmy umieszczali na swoich autach naklejki z reklamami mało znanych produktów. W zamian mieli otrzymywać około 900 zł miesięcznie. Warunkiem zawarcia umowy była wpłata około 2,7 tys. zł kaucji.
Przez pierwsze miesiące swojej działalności firma wywiązywała się z zawartych umów. W połowie czerwca 2008 r. klienci, którzy zjawili się po kolejne wypłaty w gdańskiej siedzibie spółki, zastali zamknięte drzwi. Podobnie było w innych miastach w Polsce. Właściciel firmy zniknął, a na koncie spółki stwierdzono brak pieniędzy pochodzących z kaucji wpłaconych przez ponad tysiąc osób.
Śledztwo w tej sprawie wszczęła Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Śródmieście. Poszukiwania Włocha na terenie Polski nie przyniosły rezultatu. Jednocześnie prokuratura zwróciła się do włoskiej policji z prośbą o sprawdzenie, czy osoba, za którą się podawał założyciel firmy, rzeczywiście istnieje. Włosi potwierdzili, że osoba taka znajduje się w ich ewidencjach. Jednak bez Europejskiego Nakazu Aresztowania (ENA) strona włoska, nawet gdyby ustaliła miejsce pobytu mężczyzny, nie miałaby podstaw do zatrzymania go. ENA został wydany przez gdański sąd pod koniec lipca 2010 r.
ja, PAP