Chodzi o wypadek z lutego 2011 roku w Woli Zambrowskiej, na drodze krajowej nr 66, między Zambrowem a Wysokiem Mazowieckiem. Jak podawała wówczas policja, furgonetka marki Opel wpadła w poślizg, stanęła w poprzek drogi i wówczas została uderzona przez ciężarową scanię z przyczepą. Oba samochody wpadły do rowu. Zginęło sześciu mężczyzn z opla. Mieli 23-33 lata, jechali z Hajnówki do Warszawy na montaż mebli.
Biegli, z których opinii skorzystała prokuratura, ocenili, że do wypadku doszło wskutek niekontrolowanego poślizgu na śliskiej jezdni; według nich nie przyczynił się do tego żaden z kierowców. W tym zakresie śledztwo zostało wcześniej prawomocnie umorzone.
Okazało się też, że lód na jezdni powstał z wody, która spływała z jednej z posesji i w nocy zamarzła. Jak ustalono w śledztwie, woda spływała na jezdnię, bo niewłaściwie wykonano zjazdy z posesji wskutek czego woda gruntowa nie odpływa z drogi tak, jak powinna. Choć projekt modernizacji drogi to przewidywał - nie doszło też do budowy rowu odpływowego, który został zasypany. Nie było wymaganych w takiej sytuacji kratek odpływowych. Zdaniem prokuratury, wszystko to miało wpływ na niewłaściwe odprowadzanie wody z tego miejsca.
Sąd w Zambrowie uznał, że oskarżony pracownik Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad oddział w Białymstoku. kierownik projektu modernizacji drogi w tym miejscu, nie dopełnił swoich obowiązków w zakresie kontroli tej przebudowy. Skazał go na 6 miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata.
Wyrok nie jest jeszcze prawomocny. Jeśli uprawomocni się, otworzy rodzinom ofiar wypadku drogę do ubiegania się w procesie cywilnym o odszkodowania.jl, PAP