Do wypadku doszło późnym wieczorem 28 marca. Mikrobus, wiozący górników po pracy z kopalni „Mysłowice-Wesoła” do domów, uderzył w naczepę jadącego z naprzeciwka samochodu ciężarowego, która znalazła się na jego pasie ruchu. Na miejscu zginęło siedem osób, w tym kierowca busa. Ósma osoba zmarła w szpitalu. Dziesięciu rannych trafiło do szpitali.
Jak powiedziała w środę Borkowska, śledczy otrzymali dwie ekspertyzy, na które oczekiwali. Biegli zrekonstruowali w nich dokładny przebieg wypadku oraz jego przyczynę. W drugiej, medycznej, określony został stopień i rodzaj obrażeń rannych.
Biegli ocenili, że do wypadku doszło z powodu złego stanu technicznego naczepy oraz nadmiernej prędkości ciężarówki, która ją ciągnęła. Naczepa nie posiadała homologacji i nie należała do zestawu, który ją ciągnął. Wskutek niesprawności technicznej utraciła stabilność i przemieściła się na prawy pas, którym jechał mikrobus. Kierowca ciężarówki jechał także zbyt szybko – 100 km na godzinę. Dopuszczalna prędkość na drodze ekspresowej dla takich pojazdów wynosi 80 km na godzinę.
Akt oskarżenia obejmie jedną osobę - 44-letniego kierowcę ciężarówki Janusza S. Mężczyzna został zatrzymany tuż po wypadku. Był trzeźwy. Prokurator postawił mu zarzut nieumyślnego spowodowania katastrofy w ruchu lądowym, w którym zginęli ludzie. Grozi za to kara od 6 miesięcy do 8 lat więzienia. Nie przyznał się do winy. Obecnie przebywa na wolości. Zastosowano wobec niego poręczenie majątkowe.eb, pap