Resort nauki zapowiada stworzenie centralnego programu komputerowego, który w kilka minut będzie potrafił ocenić ile procent pracy napisanej przez danego studenta zostało przepisane z innych źródeł - program ma pomóc w walce z plagiatami. O sprawie pisze "Gazeta Wyborcza".
Aby system działał właściwie musi do niego trafić jak najwięcej prac studentów oraz pracowników naukowych. Uczelnie byłyby zobligowane aby na bieżąco aktualizować system - wrzucając do niego wszystkie powstające w ich murach prace: od licencjatów po habilitację. Tworzony właśnie program miałby porównywać nowe prace z już dodanymi do bazy - a także z tymi dostępnymi w internecie. Minister nauki Barbara Kudrycka w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" tłumaczy, że dzięki takiemu rozwiązaniu resort "chce przywrócić wiarę w wartość studiów i dyplomów".
Nikt nie wie ilu studentów polskich uczelni "pomaga sobie" w napisaniu pracy kopiując duże fragmenty powstałych wcześniej prac naukowych. W Wielkiej Brytanii do ściągania prac pisemnych na studiach przyznaje się co czwarty student.
Na razie nie wiadomo kiedy centralny system antyplagiatowy wejdzie w życie - jego wykonawcę wyłoni przetarg. Zmiany w prawie, umożliwiające uruchomienie takiego systemu, mają wejść w życie jesienią 2013 roku.
"Gazeta Wyborcza", arb
Nikt nie wie ilu studentów polskich uczelni "pomaga sobie" w napisaniu pracy kopiując duże fragmenty powstałych wcześniej prac naukowych. W Wielkiej Brytanii do ściągania prac pisemnych na studiach przyznaje się co czwarty student.
Na razie nie wiadomo kiedy centralny system antyplagiatowy wejdzie w życie - jego wykonawcę wyłoni przetarg. Zmiany w prawie, umożliwiające uruchomienie takiego systemu, mają wejść w życie jesienią 2013 roku.
"Gazeta Wyborcza", arb