Na pomysł wysunięcia Gotta jako kandydata w wyborach prezydenckich wpadli znany muzyk rockowy Alesz Brzichta i prawnik Petr Peczeny. "Sposób, w jakim partie parlamentarne targują się o urząd prezydenta, wydaje nam się pozbawiony szacunku dla stanowiska głowy państwa" - powiedział Brzichta.
Inicjator pomysłu wysunięcia kandydatury znanego piosenkarza dodał, że jeśli - czego spodziewają się politologowie - trzecia tura wyborów w Zgromadzeniu Narodowym nie doprowadzi do wyboru następcy Vaclava Havla - w zapowiadanych w takim wypadku wyborach bezpośrednich Karel Gott byłby wyśmienitym kandydatem.
"Jest finansowo niezależny, bardzo znany nie tylko w Czechach, także za granicą, a przede wszystkim jest apolityczny. Nie rozumiem, dlaczego w Czechach w funkcji szefa państwa nie moglibyśmy znów mieć twórcy" - stwierdził Brzichta, nawiązując do tego, że twórcą (znanym dramaturgiem) jest Vaclav Havel. Dodał, że gdyby do zgłoszenia kandydatury piosenkarza w wyborach potrzebne było poparcie np. miliona obywateli - komitet organizacyjny z zebraniem takiej ilości podpisów obywateli Czech nie miałby najmniejszego kłopotu.
W wypowiedzi dla "Blesku" koncertujący obecnie w Niemczech Gott stwierdził, że wie o całej inicjatywie. "Muszę się jeszcze zastanowić. Zgodziłbym się, ale nie jest to jeszcze oficjalne oświadczenie - powiedział.
Zdaniem znanego czeskiego politologa Zdeńka Zborzila, jeśli Gott zgłoszony zostanie w bezpośrednich wyborach prezydenckich, może w nich zwyciężyć. "Podobnie na zwycięstwo mogłaby liczyć np. Helena Vondraczkova, czy szef największej i najbardziej popularnej stacji telewizyjnej Nova Vladimir Żelezny. Oni także mają mocne poparcie obywateli" - powiedział Zborzil.
Jego zdaniem, z punktu widzenia polityków powołanie znanej osobistości na stanowisko prezydenta byłby rozwiązaniem najgorszym. "Wybór takiej popularnej postaci w wyborach bezpośrednich uważam jednak za całkowicie realny" - powiedział politolog.
Od północy z niedzieli na poniedziałek Czechy, po zakończeniu prezydentury Vaclava Havla, nie mają głowy państwa. Zgromadzeniu Narodowemu, czyli obradującym wspólnie Izbie Poselskiej i Senatowi nie udało się w dwóch turach wybrać nowego prezydenta. Od kilku dni politycy rządzącej koalicji socjaldemokratów, liberałów i ludowców poszukują jednego wspólnego kandydata, który mógłby uzyskać w Zgromadzeniu wymagane poparcie.
Wyłonienie następcy Havla w wyborach powszechnych wymagałoby uprzedniej zmiany konstytucji i byłoby możliwe prawdopodobnie nie wcześniej niż na jesieni.
sg, pap