- Przyszedłem do pracy na próbę. Mieliśmy zagrać koncert o pięknym tytule "Muzyczne pary". Okazało się, że w naszej filharmonii wydarzyła się straszna tragedia - mówił Wojciech Hryniewicz, skrzypek z Filharmonii Dolnośląskiej w Jeleniej Górze odnosząc się do podwójnego zabójstwa, do którego doszło w nocy z 7 na 8 marca.
Pracownicy filharmonii wezwali rano straż pożarną, bo nie mogli dostać się do budynku. Po wejściu do środka znaleziono ciało 60-letniego pracownika ochrony. Później w pokoju gościnnym odnaleziono też zwłoki 26-letniej kobiety.
- To była młoda dziewczyna. Nie była naszym pracownikiem. Przyjechała do nas z Warszawy i miała dzisiaj z nami zagrać - mówił Hryniewicz.
Jak dodał koncert został odwołany. - Nie sądzę, że w takiej atmosferze i sytuacji bylibyśmy w stanie cokolwiek zagrać, a ludzie byliby w stanie wysłuchać koncertu - powiedział.
Sprawę śmierci dwóch osób bada policja i prokuratorzy. Mają zostać przeanalizowane także nagrania z monitoringu.
ja, tvn24.pl
- To była młoda dziewczyna. Nie była naszym pracownikiem. Przyjechała do nas z Warszawy i miała dzisiaj z nami zagrać - mówił Hryniewicz.
Jak dodał koncert został odwołany. - Nie sądzę, że w takiej atmosferze i sytuacji bylibyśmy w stanie cokolwiek zagrać, a ludzie byliby w stanie wysłuchać koncertu - powiedział.
Sprawę śmierci dwóch osób bada policja i prokuratorzy. Mają zostać przeanalizowane także nagrania z monitoringu.
ja, tvn24.pl