Dyrektor filharmonii: Michał M. nie mógł sam wejść do środka

Dyrektor filharmonii: Michał M. nie mógł sam wejść do środka

Dodano:   /  Zmieniono: 
Michał M. został zatrzymany 8 marca (fot. ŁUKASZ PŁOCKI / Newspix.pl) Źródło: Newspix.pl
- To był miły człowiek. Nic nie wskazywało na to, że może do czegoś takiego dojść - tak o Michale M., podejrzanym o podwójne zabójstwo, mówi dyrektorka Filharmonii Dolnośląskiej.
- Bez problemu wykonywał polecenia i przyjmował pracę za innych. Był pracownikiem technicznym, ustawiał estradę. Zaaklimatyzował się w ekipie technicznej i właściwie nic nie wskazywało na to, że może do czegoś takiego dojść - przekonywała Zuzanna Dziedzic .

W ocenie dyrektorki mężczyzna nie mógł sam wejść do filharmonii. - Wieczorem, przed tym co się stało, w filharmonii był koncert szkolnej orkiestry z okazji dnia kobiet. Była pełna widownia. Filharmonia pracowała normalnie - relacjonowała Dziedzic.  Pracownicy mieli wyjść do domu między 21 a 22. Został tylko ochroniarz, Paweł K.

8 marca rano pracownicy filharmonii wezwali straż pożarną, bo nie mogli dostać się do budynku. Po wejściu do środka znaleziono ciało 60-letniego pracownika ochrony. Później w pokoju gościnnym odnaleziono też zwłoki 27-letniej kobiety, która przyjechała do Jeleniej Góry na gościnny występ. Jeszcze tego samego dnia policja zatrzymała w związku z zabójstwem jednego z pracowników technicznych filharmonii.

29-latek został zatrzymany w pociągu w Jaworznie jadącym z Krakowa do Katowic. Michał M. miał się przyznać do zadania ran 60-latkowi. - Zewnętrzne oględziny ciała wskazują, że doszło do uduszenia młodej kobiety. Natomiast mężczyzna  zmarł w wyniku doznanych obrażeń głowy. Zachłysnął się krwią - powiedziała prokurator. 29-latek, decyzją sądu, spędzi 3 miesiące w areszcie .

Prokuratura, ze względu na dobro śledztwa, nie ujawnia szczegółów przesłuchania i motywów zabójstwa.

ja, TVN24