Spieszący się na spotkanie służbowe dziennikarz miał problem z zaparkowaniem samochodu. Wolne miejsce znalazł na parkingu jednego z gdańskich hoteli. Gdy wrócił do auta znalazł na szybie karteczkę z prośbą o zapłacenie za parking.
Dziennikarz wszedł do hotelu, aby zapłacić, jednak w zamian domagał się umycia szyby z kleju, którym przyklejono informację.
- Sytuacja zaczęła obierać zły obrót, robiło się nieprzyjemnie. Powiedziałem, że skoro nie chcą umyć szyby, to nie płacę, obróciłem się na pięcie i rzuciłem za plecy kartkę od nich. Wtedy na ziemię powalił mnie cios. Zamroczyło mnie - relacjonuje dziennikarz.
Na miejsce zostało wezwane pogotowie i policja. Właściciel hotelu i jego personel twierdzą, że dziennikarz nie chciał zapłacić i uciekając uderzył w drzwi.
Po przebadaniu okazało się, że dziennikarz miał szramę na czole, stłuczone usta, wstrząs mózgu i uszkodzenie kręgosłupa. Stracił również fragmenty zębów.
Śledztwo w sprawie pobicia prowadzi komisariat przy we Wrzeszczu. To od ustaleń policji będą zależały dalsze losy sprawy.
jc, wyborcza.pl