17-letnia Rehtaeh Parsons z Nowej Szkocji w Kanadzie twierdziła, że została zgwałcona przez czterech kolegów. Zdjęcie z tego zdarzenia opublikowano w internecie. Dziewczyna przez dwa lata była wyśmiewana i prześladowana. 4 kwietnia targnęła się na swoje życie - podaje "Gazeta Wyborcza".
Rehtaeh Parsons została 7 kwietnia odłączona od aparatury podtrzymującej życie po tym jak kilka dni wcześniej powiesiła się w łazience.
Matka 17-latki opublikowała na Facebooku pożegnalny wpis dotyczący córki. Pisze w nim m.in. o gwałcie na jej córce, do którego doszło w listopadzie 2011 r. 15-letnia Rehtaeh została zgwałcona przez czterech nastolatków. "Jeden z nich zrobił zdjęcie i uznał, że będzie zabawne, jeśli wrzuci je do internetu, tak żeby wszyscy w szkole i otoczeniu Rehtaeh mogli je zobaczyć. Rehtaeh, była odtąd postrzegana jako zdzira" - opisuje jej matka.
Gdy dziewczyna zaczęła mieć myśli samobójcze umieszczono ją na 6 miesięcy w szpitalu.
Policja po roku zamknęła śledztwo, gdyż nie znaleziono dowodów. Mimo to funkcjonariusze przyznali, że wierzyli w opowieść nastolatki.
Policja boi się, że nagłośnienie sprawy Rehtaeh może sprawić, że ktoś będzie chciał zemścić się na rzekomych gwałcicielach.
ja, "Gazeta Wyborcza"
Matka 17-latki opublikowała na Facebooku pożegnalny wpis dotyczący córki. Pisze w nim m.in. o gwałcie na jej córce, do którego doszło w listopadzie 2011 r. 15-letnia Rehtaeh została zgwałcona przez czterech nastolatków. "Jeden z nich zrobił zdjęcie i uznał, że będzie zabawne, jeśli wrzuci je do internetu, tak żeby wszyscy w szkole i otoczeniu Rehtaeh mogli je zobaczyć. Rehtaeh, była odtąd postrzegana jako zdzira" - opisuje jej matka.
Gdy dziewczyna zaczęła mieć myśli samobójcze umieszczono ją na 6 miesięcy w szpitalu.
Policja po roku zamknęła śledztwo, gdyż nie znaleziono dowodów. Mimo to funkcjonariusze przyznali, że wierzyli w opowieść nastolatki.
Policja boi się, że nagłośnienie sprawy Rehtaeh może sprawić, że ktoś będzie chciał zemścić się na rzekomych gwałcicielach.
ja, "Gazeta Wyborcza"