Gdy mieszkańcy podwrocławskiego Krzeptowa odkryli, że zostali okradzeni natychmiast zablokowali karty kredytowe. Okazało się, że było już za późno. Złodzieje, między godz. 5 a 6 rano zdążyli zrobić zakupy na przeszło 6 tys. zł. W ciągu godziny sprawcy wykonali 124 transakcje zakupu… biletów miejskich, każda na 50 zł. Tyle, bowiem wynosi jednorazowy limit operacji na mobilnym biletomacie.
We wrocławskich biletomatach mobilnych przy płatnością kartą nie trzeba potwierdzać operacji numerem PIN nawet, jeśli nie jest się posiadaczem karty paypass.
- Sposób płatności w automatach mobilnych jest wynikiem uzgodnień z gminą Wrocław, a przed jego uruchomieniem uzyskał stosowne certyfikacje organizacji płatniczych - informuje Magda Sikorska, rzeczniczka Mennicy Polskiej, operatora systemu Urbancard i wrocławskich biletomatów.
Ofiary kradzieży zgłosiły sprawę policji, podały numery biletomatów mobilnych, w których złodzieje użyli skradzionych kart, a także numer bankomatu stacjonarnego, z którego sprawcom nie udało się wybrać gotówki.
- Dostałem kuriozalną odpowiedź, że policjanci pojechali na plac, ale bankomatu nie znaleźli. Ja też pojechałem i znalazłem, to ten przy SKOK-u. A zapisu monitoringu w tramwajach też nie zabezpieczyli. A teraz już na to za późno – skarżył się okradziony.
jc, wiadomosci.gazeta.pl