4 promile alkoholu we krwi miał kierowca zatrzymany przez policjantów w restauracji po tym jak samochód prowadzony przez niego wypadł z drogi i wylądował na prywatnej posesji. Po wypadku mężczyzna wyszedł z samochodu i... poszedł na piwo.
Do wypadku doszło w Ługach (woj. pomorskie) 17 lipca ok. godziny 18. Gdy na miejsce dotarli policjanci okazało się, że kierowca uciekł z miejsca wypadku. Znaleziono go w pobliskiej restauracji, gdzie mężczyzna... pił piwo. Okazało się, że jest kompletnie pijany - we krwi miał ok. 4 promili alkoholu. Policjanci ustalili, że mężczyzna zdążył wypić tylko pół piwa, co oznacza, że musiał być pijany już w momencie wypadku.
32-latek trafił do aresztu. Kiedy wytrzeźwieje ma zostać przesłuchany. Grozi mu do dwóch lat więzienia.
arb, TVN24
32-latek trafił do aresztu. Kiedy wytrzeźwieje ma zostać przesłuchany. Grozi mu do dwóch lat więzienia.
arb, TVN24