- Tam nie było dojazdu pociągiem ani autobusem, sprawdzaliśmy - powiedziała matka 13-letniego harcerza, który został wydalony z obozu i zginął w wypadku samochodowym.
Chłopiec został wydalony z obozu harcerskiego nad jeziorem Niesłysz w Lubuskiem za niegrzeczne zachowanie. Rodzice mieli odebrać go w ciągu 24 godzin, w przeciwnym razie nastolatek miał trafić do policyjnej izby zatrzymań. Rodzice nie byli w stanie odebrać syna. Z obozu chłopiec wracał z dostawcą warzyw. Dolnośląskie ZHP zapewniło, że rodzice zgodzili się na taką formę transportu.
Auto miało wypadek, w wyniku którego 13-latek zmarł. - Dziecko jechało samochodem z osobą niezwiązaną z obozem - powiedziała Janina Jakubowska z kuratorium oświaty we Wrocławiu. Dodała, że stwierdzono nieprawidłowości w funkcjonowaniu obozu.
Prokuratura zajęła się sprawą na wniosek dolnośląskiego kuratorium.
zew, TVN24/x-news