Na oddziale pediatrycznym szpitala przy ul. Koszarowej we Wrocławiu temperatura w salach dochodzi - zdaniem rodziców leżących tam dzieci - do plus 35 stopni Celsjusza, a okna... są zamykane na klucz - alarmuje "Gazeta Wyborcza".
Dlaczego szpital nie pozwala wietrzyć sal? - Robimy to w trosce o dzieci. Boimy się, że mogłoby dojść do wypadku. Nie wszyscy rodzice są odpowiedzialni - tłumaczy w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" dr Wiesława Karnas-Kalema pracująca w szpitalu przy ul. Koszarowej. Dr Karnas-Kalema zapewnia, że sale są wietrzone kiedy nikogo w nich nie ma. Na oddziale pediatrycznym szpitala, oddanego do użytku przed rokiem, nie ma też klimatyzacji - tę zamontowano jedynie na oddziałach intensywnej terapii dla dorosłych, intensywnej terapii dla noworodków i dzieci oraz na neonatologii. Dlaczego nie ma jej na pediatrii? Powód jest prozaiczny - zabrakło na to pieniędzy. Pieniędzy nie ma też na montaż rolet, które chroniłyby sale przed nagrzewaniem. Szpital był w stanie zakupić jedynie cztery wentylatory i trzy przenośne klimatyzatory - co nie rozwiązało jednak problemu upałów na pediatrii.
Przedstawiciele samorządu województwa, który jest właścicielem szpitala, podkreślają jednak, że "inwestycja została według projektu i odebrana zgodnie z przepisami". - Decyzje dotyczące wyposażenia szpitala i wszystkie szczegóły na bieżąco omawiane były z dyrekcją placówki - podkreśla Agnieszka Gusiew, dyrektor wydziału inwestycji z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego.
arb, "Gazeta Wyborcza"
Przedstawiciele samorządu województwa, który jest właścicielem szpitala, podkreślają jednak, że "inwestycja została według projektu i odebrana zgodnie z przepisami". - Decyzje dotyczące wyposażenia szpitala i wszystkie szczegóły na bieżąco omawiane były z dyrekcją placówki - podkreśla Agnieszka Gusiew, dyrektor wydziału inwestycji z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego.
arb, "Gazeta Wyborcza"