- Widok był straszny. Całe ubranie miał we krwi. Byliśmy pełni podziwu, że miał w ogóle siłę - mówił w rozmowie z reporterką TTV Mariusz Niwiński, kierowca, który jako pierwszy udzielał pomocy mężczyźnie znalezionemu na poboczu drogi krajowej nr 7.
3 września na poboczu krajowej "siódemki" znaleziono nagiego mężczyznę. Miał on obcięte palce, liczne rany i podcięte gardło. Zabrano go do szpitala. Jak podaje RMF FM w związku ze sprawą zatrzymano dwóch mężczyzn w wieku 21 i 29 lat. Jednym z zatrzymanych ma być właściciel firmy budowlanej.
- Chłopak wyszedł z lasku, przeszedł przez barierkę, upadł i już się nie ruszał - relacjonował świadek wydarzeń. - Pokonał na pewno jakiś kawałek drogi. Widać, że jakoś się bronił. Chciał po prostu to przeżyć - mówił Niwiński. Jak dodał, mężczyzna powiedział tylko, że w lesie ktoś chciał go zabić.
ja, TVN24, TTV , RMF FM
- Chłopak wyszedł z lasku, przeszedł przez barierkę, upadł i już się nie ruszał - relacjonował świadek wydarzeń. - Pokonał na pewno jakiś kawałek drogi. Widać, że jakoś się bronił. Chciał po prostu to przeżyć - mówił Niwiński. Jak dodał, mężczyzna powiedział tylko, że w lesie ktoś chciał go zabić.
ja, TVN24, TTV , RMF FM