- Sytuacja była jak w Szczekocinach. Mamy szczęście "tam na górze", że żyjemy - mówi pasażerka pociągu PKP.
- Dobrze, że to się stało na dworcu, a nie gdzieś dalej, bo mogło by to się skończyć dużo poważniej - dodaje inny pasażer. Na tor, na którym stał ich pociąg, z niewyjaśnionych dotąd przyczyn wjechał inny skład. Do kolizji zabrakło 100 m. To, że jeden nie najechał na drugi, to zasługa maszynistów. Zdążyli wyhamować składy w ostatniej chwili. Przyczyny zdarzenia zbada komisja PKP.
TVN24/x-news
TVN24/x-news