Kobieta , która była świadkiem akcji ratunkowej na mecie biegu "Biegnij Warszawo" twierdzi, że czekała tam tylko jedna karetka, która zabrała jednego z mężczyzn, który zasłabł na mecie, a drugi czekał na pomoc ok. 25-30 minut - poinformował tvn24.pl.
30-letni uczestnik wyścigu "Biegnij Warszawo" stracił przytomność po ukończeniu biegu. Mimo reanimacji, nie udało się go uratować. - Karetka zabrała pierwszego chłopaka, a drugi chłopak, który leżał koło mnie, cały czas czekał na pomoc i on skonał - twierdzi świadek tragedii.
Organizator "Biegnij Warszawo” Sławomir Rykowski podkreśla, że trasa była dobrze zorganizowana i odpowiednio zabezpieczona. - Była kumulacja wydarzeń na mecie. Były dwa przypadki. Karetka zabrała jednego z uczestników, potem wracała po drugiego - przyznaje.
Trwają ustalenia ile czasu rzeczywiście 30-latek musiał czekać na pogotowie.
dż, tvn24.pl
Organizator "Biegnij Warszawo” Sławomir Rykowski podkreśla, że trasa była dobrze zorganizowana i odpowiednio zabezpieczona. - Była kumulacja wydarzeń na mecie. Były dwa przypadki. Karetka zabrała jednego z uczestników, potem wracała po drugiego - przyznaje.
Trwają ustalenia ile czasu rzeczywiście 30-latek musiał czekać na pogotowie.
dż, tvn24.pl