Dwóch chłopców w wieku 7 i 11 lat połknęło kilkanaście tabletek leków psychotropowych. Dzieci są podopiecznymi jednego z ośrodków szkolno-wychowawczych w Łodzi. Policja sprawdza w jaki sposób psychotropy dostały się w ręce chłopców - informuje tvn24.pl.
- Chłopcy dzielą ze sobą pokój w internacie. Jedna z pracownic ośrodka zauważyła po południu, że podopieczni zachowują się w nietypowy sposób. Kobieta stwierdziła, że chłopcy zażyli łącznie kilkanaście niebezpiecznych dla życia tabletek - powiedział Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury. Jak poinformowała prokuratura, personel placówki szybko udzielił pomocy dzieciom i tylko dzięki temu nie doszło do tragedii.
- Trwają szczegółowe ustalenia co do stanu zdrowia chłopców. Sprawdzamy też zakres udzielonej im pomocy medycznej - podkreślił prokurator Kopania.
Prokuratura ustala w jaki sposób niebezpieczne leki dostały się w ręce dzieci. - Wiele wskazuje na to, że rodzice jednego z nich zapakowali je do torby razem z innymi rzeczami bezpośrednio przed odwiezieniem dziecka do internatu - poinformował Kopania. Według wstępnych ustaleń wynika, że rodzice jednego z chłopców przekazali lek jego młodszemu bratu. Nie poinformowali o tym jednak ośrodka.
- Sprawdzamy, czy doszło do narażenia dzieci na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu - podsumował prokurator Kopania.
dż, tvn24.pl
- Trwają szczegółowe ustalenia co do stanu zdrowia chłopców. Sprawdzamy też zakres udzielonej im pomocy medycznej - podkreślił prokurator Kopania.
Prokuratura ustala w jaki sposób niebezpieczne leki dostały się w ręce dzieci. - Wiele wskazuje na to, że rodzice jednego z nich zapakowali je do torby razem z innymi rzeczami bezpośrednio przed odwiezieniem dziecka do internatu - poinformował Kopania. Według wstępnych ustaleń wynika, że rodzice jednego z chłopców przekazali lek jego młodszemu bratu. Nie poinformowali o tym jednak ośrodka.
- Sprawdzamy, czy doszło do narażenia dzieci na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu - podsumował prokurator Kopania.
dż, tvn24.pl