Firma, która zbiera pieniądze na leczenie chorego od urodzenia Mateusza, przywłaszcza sobie niemal wszystko, co uzbiera. Do chłopca trafia 5, czasem 20 złotych. Firma tłumaczy się: nie jesteśmy organizacja charytatywną - informuje tvn24.pl.
Matka chorego na celiakię chłopca wie, że historia jej dziecka pozwala pracownikom firmy zdobyć miesięcznie kilkadziesiąt tysięcy złotych. Reporterzy TVN24 sprawdzili jak działa firma i ile pieniędzy przekazuje chłopcu.
Z oficjalnych informacji właściciela wynika, że 70 proc. zebranych pieniędzy trafia do chłopca. Reszta pieniędzy rozdzielana jest na produkcję pocztówek oraz wypłaty dla pracowników. W rzeczywistości matka chłopa otrzymuje kilkanaście złotych miesięcznie. - Przyjechał taki pan z fundacji i powiedział, że w miarę możliwości tam 5, 10 złotych wpłaci - tłumaczy Agnieszka Laszkowska, matka chorego chłopca.
Właściciel w nieoficjalnej rozmowie z reporterką przyznał, że pracując u niego można sporo zarobić. - Samanta (jedna z pracownic - przyp.red) go-go reklamowała. Ale 6 zł na godzinę dają, czy 8. Co to jest? - kpił szef firmy. Firma zbiera miesięcznie około 20 tysięcy złotych, każdy z pracowników zarabia dziennie 300 zł - twierdzi TVN24.
- Nie jesteśmy żadną instytucją charytatywną. Tylko po prostu zwykłą działalnością. Dzięki temu pani (podstawiona redaktorka - przyp.red.) może zarobić i firma czerpie z tego jakieś tam profity - podsumował właściciel.
dż, tvn24.pl
Z oficjalnych informacji właściciela wynika, że 70 proc. zebranych pieniędzy trafia do chłopca. Reszta pieniędzy rozdzielana jest na produkcję pocztówek oraz wypłaty dla pracowników. W rzeczywistości matka chłopa otrzymuje kilkanaście złotych miesięcznie. - Przyjechał taki pan z fundacji i powiedział, że w miarę możliwości tam 5, 10 złotych wpłaci - tłumaczy Agnieszka Laszkowska, matka chorego chłopca.
Właściciel w nieoficjalnej rozmowie z reporterką przyznał, że pracując u niego można sporo zarobić. - Samanta (jedna z pracownic - przyp.red) go-go reklamowała. Ale 6 zł na godzinę dają, czy 8. Co to jest? - kpił szef firmy. Firma zbiera miesięcznie około 20 tysięcy złotych, każdy z pracowników zarabia dziennie 300 zł - twierdzi TVN24.
- Nie jesteśmy żadną instytucją charytatywną. Tylko po prostu zwykłą działalnością. Dzięki temu pani (podstawiona redaktorka - przyp.red.) może zarobić i firma czerpie z tego jakieś tam profity - podsumował właściciel.
dż, tvn24.pl