Jak donosi Superstacja, w małej wsi na Mazowszu punkt odbioru listów i paczek pocztowych zorganizowano w zakładzie pogrzebowym. Przetarg na obsługę wygrała Polska Grupa Pocztowa, która potem doszła do porozumienia z miejscowym zakładem pogrzebowym. - Sytuacja jest karygodna - komentuje sołtys, Ewa Chomżyńska.
Miedzna to mała wieś na Mazowszu. Po tym jak Poczta Polska przegrała przetarg z prywatną Polską Grupą Pocztową, mieszkańcy wioski muszą odbierać przesyłki w zakładzie pogrzebowym. - Jestem zbulwersowana, bo to chyba nie jest dobre miejsce. To jest sytuacja karygodna - skomentowała dla Superstacji sołtys wioski, Ewa Chomżyńska.
- Odpowiedzieliśmy na zapotrzebowanie lokalnej społeczności i na głos oczekiwania, by ten punkt był dostępny - tłumaczy reporterce Superstacji Rafał Zgorzelski prezes Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Niepublicznych Operatorów Pocztowych. W skład tej struktury wchodzi Polska Grupa Pocztowa, prywatna firma, która wygrała przetarg na obsługę mieszkańców wioski. - No cóż... Trafiło na takie miejsce - dodaje Zgorzelski.
Mieszkańcy przygotowują się do bojkotu placówki i zarzekają się, że nie będą odbierać przesyłek w zakładzie pogrzebowym. - Chyba po naszym trupie - mówią.
DK, SUPERSTACJA
- Odpowiedzieliśmy na zapotrzebowanie lokalnej społeczności i na głos oczekiwania, by ten punkt był dostępny - tłumaczy reporterce Superstacji Rafał Zgorzelski prezes Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Niepublicznych Operatorów Pocztowych. W skład tej struktury wchodzi Polska Grupa Pocztowa, prywatna firma, która wygrała przetarg na obsługę mieszkańców wioski. - No cóż... Trafiło na takie miejsce - dodaje Zgorzelski.
Mieszkańcy przygotowują się do bojkotu placówki i zarzekają się, że nie będą odbierać przesyłek w zakładzie pogrzebowym. - Chyba po naszym trupie - mówią.
DK, SUPERSTACJA