Do tragicznego wypadku doszło w Ropczycach. W rowie przy drodze znaleziono zwłoki dziewczyny. Jak się okazało, dziewczynę pozostawili tam 3 koledzy, którzy nie odnieśli większych obrażeń, a według przypuszczeń policji, mogła ona jeszcze żyć przez kilka godzin.
Konając, prawdopodobnie próbowała się dodzwonić do babci, jednak szczegółów jeszcze nie znamy. Jak podaje TVN24, policja bada trzy hipotezy.
Pierwsza zakłada, że dziewczyna zginęła od razu i wypadła z pojazdu po dachowaniu.
Druga mówi o tym, że 3 mężczyzn świadomie próbowało zatrzeć ślady wypadku. - Bezpośrednio po nim, mężczyźni mieli wyciągnąć dziewczynę z samochodu i zostawili w rowie – twierdzi reporter TVN24.
Kolejnej hipotezie blisko do plotki, choć wydaje się najbardziej dramatyczna. Według niej kobieta jeszcze przez jakiś czas po wypadku żyła i była na tyle świadoma, żeby wykonać telefon do swojej babci, jednak z powodu wczesnej godziny nie udało jej się dodzwonić. – Jeśli ta hipoteza się potwierdzi, będzie to ważna informacja dla prokuratury, ponieważ jeśli się okaże że dziewczyna faktycznie przeżyła, to mężczyźni odpowiedzą za nieudzielenie pomocy ofierze – wyjaśnia reporter.
Zarzuty postawiono 23-letniemu Mariuszowi R., kierowcy, którego aresztowano na 3 miesiące. – Ma odpowiedzieć za prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu, spowodowanie wypadku i ucieczkę z miejsca zdarzenia – informuje reporter. . Pozostałym dwóm mężczyznom nie zostały jak na razie postawione zarzuty.
Jedynymi świadkami byli mężczyźni, nikt więcej nie widział wypadku, a jak wykazały badania alkomatem, wszyscy oni byli pod wpływem alkoholu.
Dziewczynę znaleziono w piątek 28 marca ok. 8 rano. Ciało leżało w przydrożnym rowie. Najpierw przypuszczano, że została potrącona, a sprawca zbiegł, ale później okazało się, że wracała z imprezy z kolegami. Mężczyźni uciekli z miejsca wypadku.
DK, TVN24
Pierwsza zakłada, że dziewczyna zginęła od razu i wypadła z pojazdu po dachowaniu.
Druga mówi o tym, że 3 mężczyzn świadomie próbowało zatrzeć ślady wypadku. - Bezpośrednio po nim, mężczyźni mieli wyciągnąć dziewczynę z samochodu i zostawili w rowie – twierdzi reporter TVN24.
Kolejnej hipotezie blisko do plotki, choć wydaje się najbardziej dramatyczna. Według niej kobieta jeszcze przez jakiś czas po wypadku żyła i była na tyle świadoma, żeby wykonać telefon do swojej babci, jednak z powodu wczesnej godziny nie udało jej się dodzwonić. – Jeśli ta hipoteza się potwierdzi, będzie to ważna informacja dla prokuratury, ponieważ jeśli się okaże że dziewczyna faktycznie przeżyła, to mężczyźni odpowiedzą za nieudzielenie pomocy ofierze – wyjaśnia reporter.
Zarzuty postawiono 23-letniemu Mariuszowi R., kierowcy, którego aresztowano na 3 miesiące. – Ma odpowiedzieć za prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu, spowodowanie wypadku i ucieczkę z miejsca zdarzenia – informuje reporter. . Pozostałym dwóm mężczyznom nie zostały jak na razie postawione zarzuty.
Jedynymi świadkami byli mężczyźni, nikt więcej nie widział wypadku, a jak wykazały badania alkomatem, wszyscy oni byli pod wpływem alkoholu.
Dziewczynę znaleziono w piątek 28 marca ok. 8 rano. Ciało leżało w przydrożnym rowie. Najpierw przypuszczano, że została potrącona, a sprawca zbiegł, ale później okazało się, że wracała z imprezy z kolegami. Mężczyźni uciekli z miejsca wypadku.
DK, TVN24