Przed słupskim sądem rozpoczął się proces Magdy Gessler. Mirosław Wawrowski, menedżer Doliny Charlotty twierdzi, że został przez nią zniesławiony i domaga się przeprosin i odszkodowania - podaje gazeta.pl.
Rok temu Magda Gessler kręciła jeden z odcinków swojego programu "Kuchenne rewolucje" w Słupsku. Nocowała w wówczas w czterogwiazdkowym hotelu Dolina Charlotty. Nie była jednak zadowolona z jego usług. Dziennikarzom powiedziała, że to "antyhotelem", w którym pracują osoby niekompetentne. Powiedziała też, że w normalnych warunkach przyszedłby do niej menedżer hotelu, przeprosił i porozmawiał na temat rabatu.
W piątek zeznania przed sądem składał Mirosław Wawrowski, menedżer Doliny Charlotty. Jednak nie wiadomo co powiedział, bo sąd na wniosek pełnomocnika Magdy Gessler, utajnił rozprawę. Celebrytka na rozprawie się nie stawiła.
- Nie oznacza to, że moja klientka tę sprawę lekceważy. Nie mogła przyjechać do Słupska, bo na przeszkodzie stanęły jej obowiązki zawodowe - powiedział w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" adwokat Jacek Potulski.
Proces miał się rozpocząć jeszcze kilka miesięcy temu, jednak Magda Gessler nie stawiała się na rozprawy, przedstawiając zwolnienia lekarskie. W kwietniu pełnomocnicy obu stron zaproponowali ugodowe zakończenie sprawy. Negocjacje w sprawie warunków tej ugody zakończyły się jednak fiaskiem.
"Gazeta Wyborcza"
W piątek zeznania przed sądem składał Mirosław Wawrowski, menedżer Doliny Charlotty. Jednak nie wiadomo co powiedział, bo sąd na wniosek pełnomocnika Magdy Gessler, utajnił rozprawę. Celebrytka na rozprawie się nie stawiła.
- Nie oznacza to, że moja klientka tę sprawę lekceważy. Nie mogła przyjechać do Słupska, bo na przeszkodzie stanęły jej obowiązki zawodowe - powiedział w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" adwokat Jacek Potulski.
Proces miał się rozpocząć jeszcze kilka miesięcy temu, jednak Magda Gessler nie stawiała się na rozprawy, przedstawiając zwolnienia lekarskie. W kwietniu pełnomocnicy obu stron zaproponowali ugodowe zakończenie sprawy. Negocjacje w sprawie warunków tej ugody zakończyły się jednak fiaskiem.
"Gazeta Wyborcza"