Czym jest patriotyzm?

Czym jest patriotyzm?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Tekst będzie tendencyjny, pełen stereotypów, uprzedzeń i uproszczeń. Obrażę, napluję w twarz i będę niesprawiedliwa. Wyleję swoje żale, smutki – to wszystko, co mi doskwiera i leży na sercu. Wszelkich urażonych z góry przepraszam, biję się w pierś, ale żyjemy w wolnym kraju (przynajmniej tak mi się wydaje), więc mam prawo wyrazić to, co czuję i to, co chcę.
Aleksandra Woźniak, 20.09.1992 

Rozliczę teraz moich znajomych. Będę bezwzględna, a zarazem obiektywna. Mogę stracić przyjaciół, więc pozostaje mi nadzieja, że jednak nigdy tego nie przeczytają, ewentualnie kiedy to zrobią, nie będą wiedzieli, że to ja.

Prawdę mówiąc trudno jest pisać o patriotyzmie w jego klasycznym znaczeniu, gdyż mamy to szczęście, że od ponad siedemdziesięciu lat w Polsce nie toczą się żadne wojny militarne (w przeciwieństwie do słownych) i nie musimy stanąć w karabinem w ręku, walcząc za wolną ojczyznę. Jednak patriotyzm to, nie tylko heroiczna walka o swoje państwo, ale również szacunek do miejsca, gdzie się urodziliśmy, wychowaliśmy i żyjemy. Tylko teraz powinniśmy zastanowić się nad tym, gdzie zaczyna się, a gdzie kończy patriotyzm. Czy na przykład sprzątanie po swoim psie, to patriotyzm czy po prostu kwestia dobrego wychowania? A co powiemy na temat graffiti? Czy napisy upamiętniające polską historię, ale wymalowane nielegalnie są kwestią miłości do ojczyzny, czy to również zwykły wandalizm, jak każde inne graffiti – zarówno te kulturalne, jak i wulgarne?

Patriotyzm wśród większości polskiej młodzieży to archaiczne słowo. Niedawno byłam świadkiem bardzo zażartej dyskusji na temat rzeczywistości w Polsce – prawda wyszła słabo, bardzo słabo. Wszyscy narzekają, że jest źle, beznadziejnie i planują szybką ucieczkę z tego kraju, bo jak uważają nie ma tu przyszłości. Może mają rację, ale czemu by tego nie zmienić? Czy to właśnie krytyczne spojrzenie na sytuację, która dzieje się w ojczyźnie oraz realizowanie „planów naprawczych” nie jest dzisiaj współczesnym patriotyzmem? Jeśli tak, to młodzież nie zdaje tego egzaminu – większość z nas jest egoistami, martwi się tylko o siebie, o swoje dobro i reaguje tylko, wtedy kiedy coś mu się zabiera, próbuje się go ograniczyć i odebrać jego prawa, w innym przypadku siedzi z założonymi rękoma i zajmuje się swoimi sprawami.

Duma z narodu i z kultury? Oj, stąpam po niebezpiecznym i niepewnym gruncie. Wychodzę na ulicę, mam ten komfort, że jestem słoikiem, dlatego mogę obserwować zarówno ludzi z Warszawy, jak i z małego miasta, położonego na Zachodnim Mazowszu. I co widzę? Modne ubraną młodzież, bardzo często mającą na sobie ubrania z motywami flag, ale ze świecą szukać biało-czerwonych barw. Najczęściej przewijają się symbole Wielkiej Brytanii, Włoch, Francji. Czemu? Czyżby połączenie bieli i czerwieni nie byłoby tak samo efektowne, jak połączenie niebieskiego z czerwienią albo bieli, czerwieni i zielonego? Czy może po prostu utożsamianie się z Polską nie jest trendy i cool? Popatrzymy teraz za ocean – Ameryka – spore państwo, któremu nie wystarczy już dominacja na swoim kontynencie (w sumie niedziwne, skoro połowę jego powierzchni zajmuje właśnie to państwo). Próbuje ono zdominować inne kontynenty (i wychodzi mu to bardzo skutecznie). Pociąga za sznurki polityki, ekonomii i militari, a my jak nam USA zagra, tak tańczymy. Jednak, aby tego dokonać trzeba mieć potencjał i ludzi gotowych do poświęceń (choć może to określenie nie do końca jest dobrze dobrane, poświęcenie kojarzy się z heroiczną walką, tutaj nie o nią chodzi). Zalewa nas fala amerykanizacji – słuchamy amerykańskich wykonawców, oglądamy amerykańskie filmy, komunikujemy się poprzez amerykańskie portale społecznościowe. A my nie potrafimy się temu oprzeć. Czemu? Jesteśmy zakompleksieni, uważamy, że to co jest polskie, to nie jest wartościowe, dobrze wykonane, nie ma w nas po prostu dumny narodowej, która u Amerykanów kipi i wylewa się na boki. Wystarczy włączyć film amerykański, by się o tym przekonać – widać tam pełno flag i symboli narodowych. Natomiast u nas próbuje się naszą polskość na wszelkie sposoby zatuszować, a niepotrzebnie, bo przecież by też mamy powody do chwalenia się i dumy.

Doskonale pamiętam, że w przedszkolu uczono mnie wierszyka powszechnie znanego jako „Kto ty jesteś? Polak mały!”. Przy okazji pisania tego tekstu zapytałam mojej młodszej o dziewięć lat siostry, czy ona uczyła się tego wiersza. Zdziwiona odpowiedziała, że nie. Zaskoczyło mnie to mocno, byłam pewna, że wpajanie tak patriotycznego tekstu małym dzieciom jest niemalże czymś obowiązkowym – jak widać mocno się myliłam. A teraz wezmę pod ostrzał Amerykę - w każdej amerykańskiej szkole przez rozpoczęciem zajęć dzieci wypowiadają słowa „The Pledge of Allegiance”. W klasach wiszą patriotyczne obrazy. A w polskiej szkole? Już nie można powiedzieć z stu procentową pewnością, że w każdej sali lekcyjnej wisi godło Polski, bo tak nie jest. Inne symbole polskości, o ile wiszą, to jedynie w klasie historycznej. Podobno kropla drąży skałę, więc nie powinno nas dziwić to, że Amerykanie pękają z dumny z powodu swojej ojczyzny, skoro patriotyzm wypijając z mlekiem matki.

A jak wygląda sprawa z obchodzeniem świąt państwowych? Słabo. Wywieszenie flagi, to dla niektórych już szczyt możliwości. Natomiast w Ameryce każdy dzień w szkole zaczyna się od wciągnięcia flagi na masz, a kończy jej ściągnięciem.

Polacy nie czują potrzeby łączenia się z narodem i demonstrowania wspólnoty. Wolimy wolny dzień spędzić indywidualnie, bądź w gronie przyjaciół, jeśli pogoda na to pozwoli, usiąść z piwem, pogrillować, a jak pogoda nie pozwoli, to znajdą się i inne atrakcje – telewizja.
Z drugiej strony święta typu 11 listopada lub 3 maja kojarzą mi się z pójściem do kościoła, uczestnictwa w mszy, bo to właśnie jest najpopularniejszy sposób obchodzenia tych dni. A prawda jest taka, że duża część młodzieży nie chodzi do kościoła. Więc być może, gdyby zmieniono sposób celebrowanie tych wydarzeń, to uczestnictwo młodych ludzi byłoby większe? Spójrzmy co dzieje się za oceanem – wielką fetą jest Parada Memorial Day – święto państwowe mające upamiętnić zmarłych obywateli USA, który zginęli w trakcie służby krajowi. Uczestniczy w tym wydarzeniu dobrowolnie młodzież szkolna i skauci oraz przeróżne szkolne zespoły muzyczne, które bardzo długo przygotowują się do tego dnia. Pamiętam, że kiedy chodziłam do szkoły podstawowej, nas, uczniów trzeba było mocno motywować, abyśmy wzięli udział w obchodach Święta Konstytucji Trzeciego Maja, bądź Dnia Niepodległości – największym motywatorem była ocena celująca z zachowania – działało jak lep na muchy.

Mam też spore grono znajomych, którzy studiują historię i oni naprawiają statystki. To właśnie dzięki nim, wiem o różnego rodzaju uroczystościach, wydarzeniach, obchodach, jubileuszach. To właśnie oni czynie się angażują w tego typu imprezy, ba, nawet sami je organizują. Takie zachowania właśnie mi się podobają, ponieważ nie jest sztuką dostrzeżenie niedociągnięć, problemów, bolączek, ale sztuką jest chęć naprawy tego oraz pamięć o przodkach, dzięki którym żyjemy w wolnej Polsce.

Boli mnie brak patriotyzmu wśród moich rówieśników, gdyż od małego został mi wpojony szacunek do ojczyzny, poszanowanie do języka, kultury i historii Polski. Nie wyobrażam sobie żyć inaczej. Kiedy słyszę niektóre opinie o tym jak tutaj jest beznadziejnie, nie da się żyć, to z wielką chęcią kupiłabym takiej osobie bilet w jedną stronę, gdzieś daleko stąd i pożyczyła wiele szczęścia, bo nie potrzeba nam wiecznie narzekających i niezadowolonych ludzi, którzy leżeliby tylko z założonymi rękoma i nic nie robili, ale potrzeba nam ludzi, którzy będą chcieli coś zrobić, zmienić, po prostu działać. Nie trzeba od razu zmieniać całej polityki, wymienić rządu, zrewolucjonizować dotychczasowego porządku – wystarczy spróbować najpierw zmienić coś u siebie, na przysłowiowym swoim podwórku. Bierzmy przykład z Amerykanów – przecież u nich też nie jest kolorowo, pięknie i bez problemowo, każdy kraj boryka się ze swoimi bolączkami – nauczmy się od nich patriotyzmu i cieszmy się z tego, że jesteśmy właśnie Polakami i przyszło nam żyć w takich czasach jak te – w czasach pokoju.

Konkurs  WPROST dla Młodych Dziennikarzy był organizowany od 1998 r. przez tygodnik WPROST we współpracy z ambasadą Stanów Zjednoczonych. Ideą konkursu jest promowanie młodych ludzi, którzy uważnie obserwują otaczającą ich rzeczywistość, potrafią ją analizować i umieją o niej pisać mądrze i z pasją. Przy ocenie prac liczy się kreatywność i umiejętność logicznego wywodu oraz wielopłaszczyznowe spojrzenie na problem.  Główną nagrodą jest ufundowane przez ambasadę amerykańską trzytygodniowe stypendium w Missouri School of Journalism.  Edycja z roku 2013 była ostatnią, jeżeli uda nam się wypracować nową formułę – być może powróci.   

Do oceny prac, oprócz przedstawicieli redakcji WPROST oraz ambasady amerykańskiej, zapraszani są dziennikarze, którzy doskonale znają kuchnię amerykańskich mediów oraz eksperci zajmujący się merytorycznie tematyką związaną z tematem konkursu. W ostatniej edycji konkursu pytaliśmy: Jak młodzi Polacy patrzą na patriotyzm? Jakie znaczenie ma dla nich flaga, historia i hymn Polski? Jakie wypadamy w porównaniu z młodymi Amerykanami? Tematem był -  „Patriotyzm młodych”. Eseje oceniało jury, w skład którego weszli: Magda Papuzińska – wydawca tygodnika WPROST,  Grzegorz Gortat – pisarz i tłumacz literatury anglojęzycznej, Jarosław Kuźniar – dziennikarz TVN24, Marzena Rogalska – dziennikarka TVP2 oraz Zuzanna Lewandowska – wiceprezes The Kings Foundation, organizacji, która wspiera polskich licealistów w aplikowaniu na najlepsze światowe uczelnie. Zwyciężyła   Iwona Ślęzak . Drugie i trzecie miejsce zajęli odpowiednio: Wiktor Cyrny i Wojciech Engelking.