Według stołecznej prokuratury podczas pożaru w warszawskim metrze, do którego doszło w lutym, nie doszło do zagrożenia życia pasażerów, a pracownicy wywiązali się ze swoich obowiązków. Śledztwo umorzono - podaje Radio Dla Ciebie.
- Maszynista wydawał dość jasne komunikaty, jak należy się zachowywać, natomiast część pasażerów faktycznie samowolnie otworzyła drzwi i wyszła do tunelu, postępując niezgodnie z dyspozycjami kierowanymi do nich przez maszynistę i personel - powiedział w rozmowie z RDC Przemysław Nowak z warszawskiej prokuratury okręgowej.
Prokuratura ustaliła także, że do pożaru i zadymienia doszło w wyniku awarii pobieraka prądu zainstalowanego w wagonie. - Tutaj na podstawie opinii z zakresu pożarnictwa mamy dokładnie ustalony schemat, w jaki sposób doszło do awarii, jaki był mechanizm i co było przyczyną - stwierdził Nowak.
rdc.pl
Prokuratura ustaliła także, że do pożaru i zadymienia doszło w wyniku awarii pobieraka prądu zainstalowanego w wagonie. - Tutaj na podstawie opinii z zakresu pożarnictwa mamy dokładnie ustalony schemat, w jaki sposób doszło do awarii, jaki był mechanizm i co było przyczyną - stwierdził Nowak.
rdc.pl