Ruszył proces w sprawie utonięcia czwórki dzieci w rzece Warcie. Przed sądem odpowiada matka dzieci i asystentka rodziny, która została przydzielona do pomocy przez opiekę społeczną. Kobietom grozi do 5 lat więzienia.
Do tragedii doszło w Trębaczewie w sierpniu ubiegłego roku. W rzece utopiły się dwie dziewczynki i dwóch chłopców.
Oskarżona została matka dzieci i opiekunka rodziny. Jeszcze dziś przesłuchany będzie ojciec dziecka i jedenastu świadków zdarzenia.
Ojciec dzieci jeszcze przed złożeniem wyjaśnień w sądzie powiedział dziennikarzom NTL Radomsko, że "nie ma pretensji do swojej żony".
- Nie chciała, żeby do tego doszło. Tego dnia była z nią opiekunka z pomocy społecznej. Ona dostawała pieniądze, żeby pomóc upilnować dzieci. Stało się inaczej i o to mam olbrzymi żal - mówił ojciec tragicznie zmarłych dzieci .
Matka dzieci powiedziała, że nie obawia się procesu, ponieważ "zapłaciła już najwyższą możliwą karę".
- Żyje tylko dla najmłodszej córki, ostatniego dziecka, które jej pozostało - dodała.
W dniu, w którym doszło do zdarzenia piątka dzieci wraz z matką i asystentką z opieki społecznej wypoczywały na kąpielisku nad Wartą. Nurt rzeki porwał czworo kąpiących się dzieci. Tego samego dnia odnaleziono zwłoki trójki rodzeństwa. Ciało najstarszego chłopca odnaleziono dwa dni później.
Matka dzieci nie była pod wpływem alkoholu. Asystentka z pomocy społecznej została przydzielona rodzinie ze względu na trudną sytuacje materialną. Kobieta zeznała, że w chwili tragedii opiekowała się na brzegu najmłodszym dzieckiem.
Biegły powołany przez prokuraturę stwierdził, że kobiety nie sprawdziły terenu w warunków panujących w Warcie, zanim wpuściły dzieci do wody. Zwrócił również uwagę na to, że kobiety nie oceniły zdolności pływackich dzieci.
Kobiety oskarżone są o nieumyślne spowodowane śmierci. Biegli stwierdzili, że matka ma ograniczoną poczytalność, jednak nie wyłącza to jej odpowiedzialności.
tvn24.pl
Oskarżona została matka dzieci i opiekunka rodziny. Jeszcze dziś przesłuchany będzie ojciec dziecka i jedenastu świadków zdarzenia.
Ojciec dzieci jeszcze przed złożeniem wyjaśnień w sądzie powiedział dziennikarzom NTL Radomsko, że "nie ma pretensji do swojej żony".
- Nie chciała, żeby do tego doszło. Tego dnia była z nią opiekunka z pomocy społecznej. Ona dostawała pieniądze, żeby pomóc upilnować dzieci. Stało się inaczej i o to mam olbrzymi żal - mówił ojciec tragicznie zmarłych dzieci .
Matka dzieci powiedziała, że nie obawia się procesu, ponieważ "zapłaciła już najwyższą możliwą karę".
- Żyje tylko dla najmłodszej córki, ostatniego dziecka, które jej pozostało - dodała.
W dniu, w którym doszło do zdarzenia piątka dzieci wraz z matką i asystentką z opieki społecznej wypoczywały na kąpielisku nad Wartą. Nurt rzeki porwał czworo kąpiących się dzieci. Tego samego dnia odnaleziono zwłoki trójki rodzeństwa. Ciało najstarszego chłopca odnaleziono dwa dni później.
Matka dzieci nie była pod wpływem alkoholu. Asystentka z pomocy społecznej została przydzielona rodzinie ze względu na trudną sytuacje materialną. Kobieta zeznała, że w chwili tragedii opiekowała się na brzegu najmłodszym dzieckiem.
Biegły powołany przez prokuraturę stwierdził, że kobiety nie sprawdziły terenu w warunków panujących w Warcie, zanim wpuściły dzieci do wody. Zwrócił również uwagę na to, że kobiety nie oceniły zdolności pływackich dzieci.
Kobiety oskarżone są o nieumyślne spowodowane śmierci. Biegli stwierdzili, że matka ma ograniczoną poczytalność, jednak nie wyłącza to jej odpowiedzialności.
tvn24.pl