Oblężenie Krymu. Turyści czekają po 40 godzin by dostać się na prom

Oblężenie Krymu. Turyści czekają po 40 godzin by dostać się na prom

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wybrzeże Krymu (fot.Marcin Lis/wprost) 
Jak informuje TVN24, Krym jest wręcz oblegany przez turystów. W ciągu tego roku, według krymskiego ministerstwa turystyki, na półwyspie swoje wakacje spędziło prawie 2 miliony osób. Zainteresowanie jest tak duże, że na prom trzeba czekać nawet 40 godzin.
Cała ta sytuacja ma swoje podłoże w polityce - po aneksji Krymu przez Rosję, ten rejon miał stać się konkurentem dla Egiptu, Turcji czy Grecji. Powstała nawet akcja zachęcająca do spędzania tam swojego urlopu. Efekty przerosły najśmielsze oczekiwania. Napływ turystów (w szczególności tych z Rosji) jest ogromny - hotele są obłożone prawie w stu procentach.

Jednak tak duże zainteresowanie wczasowiczów tym regionem zamieniło się dla niektórych z nich w mękę. Dotarcie na Krym to nie lada wyzwanie dla oczekujących na prom: brakuje miejsc, które dałyby schronienie przed słońcem, nie ma gdzie się umyć czy zdobyć wodę.

Pewne grupy (np: kobiety w ciąży, dzieci do 1 roku życia) mogą wjechać na prom bez kolejki. Niestety, oprócz osób naprawdę uprawnionych do wjazdu bez kolejki, miejscowa policja za odpowiednią opłatą nadaje tego typu dokumenty każdemu kto zdecyduje się wręczyć im łapówkę. Doszło nawet do tego, że jeden z mężczyzn legitymował się dokumentem zaświadczającym o tym,  że jest w ciąży.

Turystom oczekujacym na prom puszczają czasem nerwy - kobieta, która chciała wejść na prom bez kolejki została dotkliwie pobita przez innych oczekujących. W ciężkim stanie trafiła do szpitala.

- Droga na Krym – to droga życia. Na Krym ludzie sączą się jak krople, a żeby tam się dostać, trzeba spędzić 12 godzin w upale (to w naszym przypadku; inni stali nawet 30). Jak w bajce – trzeba dużo przejść przez ciężkie próby… Później za to człowiek dociera do bajkowej krainy, w której zapomina o wszystkich trudach, które zmywa woda”– pisała o Krymie dziennikarka „Komsomolskiej Prawdy” Uliana Skojbieda.

TVN24