Szczury na krakowskich Plantach wytrute. Będzie śledztwo prokuratury

Szczury na krakowskich Plantach wytrute. Będzie śledztwo prokuratury

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ktoś nielegalnie wytruł białe, hodowlane szczury, mieszkające do tej pory na krakowskich Plantach. Zajmująca się ochroną gryzoni fundacja Ogony o deratyzację oskarża miasto, które, choć zaprzecza, w całej sytuacji nie widzi nic złego. Prokuratura postanowiła wszcząć śledztwo.
Szczury odkryto w czerwcu - zauważono wtedy kilkanaście hodowlanych gryzoni. Fundacja Ogony podjęła się wtedy odławiania zwierząt, deklarowała też pomoc w znalezieniu nowych domów dla białych gryzoni.

Efekt? Złapano 39 szczurów, z czego, według Paweł Tarczyński z fundacji, większość znalazła już nowych właścicieli. Jednocześnie jednak organizacja Ogony podkreśla, że ktoś sukcesywnie podtruwa zwierzęta. – Podejrzewamy, że zrobił to krakowski Zarząd Infrastruktury i Komunalnej i Transportu – mówi Tarczyński.

 - Umówiliśmy się z fundacją Ogony, że oni zajmą się łapaniem szczurów, dlatego nie przeprowadziliśmy tej akcji - zapewnia Michał Pyclik, rzecznik ZIKiT. - To nie my, nie wiem kto. My deratyzację przeprowadzimy dopiero we wrześniu. "Ogony" miały wyłapać wszystkie szczury, a do tej pory tego nie zrobili - podkreśla.

 – To szczury hodowlane, więc ich wytrucie to przestępstwo ścigane z urzędu, czyli znęcanie się nad zwierzętami. – mówi Tarczyński.

Prokuratura zaplanowała przesłuchanie jednego z pracowników krakowskiego ZIKiT. - Dopiero wtedy będzie można coś więcej powiedzieć – mówi Elżbieta Znachowska z małopolskiej policji.

Wydział Kształtowania Środowiska pomysł deratyzacji zaopiniował pozytywnie. – Nie wnosiliśmy sprzeciwu, kiedy ZIKiT poinformował nas o planowanej deratyzacji, a o to prosiła nas fundacja Ogony. Nie było żadnych przesłanek, by odszczurzanie zostało wstrzymane. Nie wiem, dlaczego do niego nie doszło – mówi Krystyna Śmiłek z WKŚ. Jej zdaniem, szczur to nie jest zwierzę hodowlane. – Nie mamy informacji o pochodzeniu tych zwierząt. Wyniki badań DNA szczurów nie wniosły nic nowego do sprawy. Traktujemy je jak wszystkie inne gryzonie – mówi Śmiłek.

TVN24