Komendant główny policji wzywał rano... policję

Komendant główny policji wzywał rano... policję

Dodano:   /  Zmieniono: 
Marek Działoszyński (fot. Jacek Herok/newspix.pl) Źródło: Newspix.pl
Jak informuje Gazeta.pl, dziś szef polskiej policji sam musiał rano wezwać... policję. Insp. gen. Marek Działoszyński, jadąc rano ul. Puławską, był świadkiem potrącenia przez kierowcę samochodu rowerzysty.
Insp. gen. Marka Działoszyńskiego wiózł kierowca, komendant był pasażerem. Na wysokości nr 7 na Puławskiej prowadzący audi potrącił rowerzystę. - Komendant główny udzielił pierwszej pomocy ofierze wypadku, wezwał pogotowie oraz patrol z wydziału ruchu drogowego - relacjonuje Edyta Adamus z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji. - Komendant był obecny na miejscu zdarzenia, aż do przyjazdu załogi Wydziału Ruchu Drogowego. Później udał się do swoich obowiązków - dodaje.

Rowerzysta został ranny i trafił do szpitala, ale jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.

Według informacji przekazanych przez służby prasowe, komendant nie widział momentu wypadku, bo rozmawiał w tym czasie przez telefon komórkowy.

Gazeta.pl