- Z ustaleń śledztwa wynika, że Tomasz K. przeszedł poważną chorobę neurologiczną w wyniku czego był w znacznej mierze sparaliżowany. Ze zgromadzonych w sprawie dowodów, w tym relacji świadków wynika, że miał kłopoty osobiste. Był w złej kondycji psychicznej, wyrażał myśli samobójcze i planował swoje samobójstwo, dopuszczając jednocześnie odebranie życia przez inną osobę - ustalili prokuratorzy z Kłodzka. Andrzej O. skopał, zepchnął ze skarpy, a następnie podciął nożem gardło swojej chorej ofierze, wcześniej biorąc od niej 5 tys. zł. Obrona przekonuje, że była to eutanazja, zagrożona trzykrotnie niższą karą więzienia, niż zabójstwo, jakiego dopuścił się O.
39-letni Andrzej O. i Tomasz K. znali się od kilku lat. W przeszłości pokrzywdzony zatrudniał Andrzeja O. w swojej firmie budowlanej.- Zwłoki pokrzywdzonego 36-latka zostały ujawnione przez przypadkowe osoby w dniu 15 września 2013 roku na terenie tak zwanej małej twierdzy w Kłodzku - informowała Ewa Ścierzyńska z Prokuratury Okręgowej w Świdnicy. Zatrzymany tego samego dnia Andrzej O. przyznał się do zabójstwa.
- Wyjaśnił jednak, że czynu tego dopuścił się działając na prośbę pokrzywdzonego, za jego namową i pod wpływem współczucia dla niego - dodała prokurator. Akt oskarżenia, zgodnie z ustaleniami śledczych, mówił o bezpośrednim zamiarze pozbawienia życia Tomasza K.
- Po uprzednim pobiciu pokrzywdzonego pięściami, kopaniu po ciele, zrzuceniu z kilkumetrowej skarpy, przy użyciu noża spowodował u niego rozległą ranę szyi, z całkowitym przecięciem głównych naczyń krwionośnych, co doprowadziło do zgonu pokrzywdzonego na skutek wykrwawienia - zanotowano w akcie oskarżenia.
Po kilkumiesięcznej rozprawie Sąd Okręgowy w Świdnicy skazał Andrzeja O. na karę 15 lat więzienia za morderstwo. Obrona skazanego wniosła jednak apelację, którą na początku października zajmie się Sąd Apelacyjny we Wrocławiu. Chodzi o stwierdzenie, czy doszło do zabójstwa, czy też eutanazji, która jest zagrożona dużo łagodniejszą karą.
- Jeden z poruszanych na rozprawie wątków z pewnością dotyczyć będzie tego, czy sposób pozbawienia życia był humanitarny czy nie. Dla świdnickiego sądu postępowanie Andrzeja O. nie było humanitarne. To jeden z argumentów za przyjęciem, że Andrzej O. zabił, a nie pozbawił życia ze współczucia - twierdzi "Gazeta Wrocławska".
Gazeta zwraca również uwagę na fakt przyjęcia 5 tys. zł od Tomasza K. Zdaniem sądu, to główny argument przemawiający za tym, że O. nie zabił ze współczucia.
- Oskarżony podczas wcześniejszych procesów tłumaczył tylko, że chciał go zabić. Nie tłumaczył się ze znęcania nad ofiarą. Otóż jego celem było zabicie Tomasza K. Dlatego zepchnął go ze skarpy. Ale zgon nie nastąpił od razu, mężczyzna nadal żył. Aby zrealizować swój zamierzony cel, Andrzej O. potem dopuścił się innych, drastycznych czynności. Sposób działania mężczyzny można określać jako znęcanie się nad ofiarą, ale realizacja celu była właśnie taka, żeby doprowadzić do śmierci. Sąd niższej instancji nie uznał tej wersji za wiarygodną (eutanazja i współczucie) ze względu na wcześniej przyjętą korzyść majątkową - wyjaśnia sędzia Witold Franckiewicz z Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu.
TVN24
- Wyjaśnił jednak, że czynu tego dopuścił się działając na prośbę pokrzywdzonego, za jego namową i pod wpływem współczucia dla niego - dodała prokurator. Akt oskarżenia, zgodnie z ustaleniami śledczych, mówił o bezpośrednim zamiarze pozbawienia życia Tomasza K.
- Po uprzednim pobiciu pokrzywdzonego pięściami, kopaniu po ciele, zrzuceniu z kilkumetrowej skarpy, przy użyciu noża spowodował u niego rozległą ranę szyi, z całkowitym przecięciem głównych naczyń krwionośnych, co doprowadziło do zgonu pokrzywdzonego na skutek wykrwawienia - zanotowano w akcie oskarżenia.
Po kilkumiesięcznej rozprawie Sąd Okręgowy w Świdnicy skazał Andrzeja O. na karę 15 lat więzienia za morderstwo. Obrona skazanego wniosła jednak apelację, którą na początku października zajmie się Sąd Apelacyjny we Wrocławiu. Chodzi o stwierdzenie, czy doszło do zabójstwa, czy też eutanazji, która jest zagrożona dużo łagodniejszą karą.
- Jeden z poruszanych na rozprawie wątków z pewnością dotyczyć będzie tego, czy sposób pozbawienia życia był humanitarny czy nie. Dla świdnickiego sądu postępowanie Andrzeja O. nie było humanitarne. To jeden z argumentów za przyjęciem, że Andrzej O. zabił, a nie pozbawił życia ze współczucia - twierdzi "Gazeta Wrocławska".
Gazeta zwraca również uwagę na fakt przyjęcia 5 tys. zł od Tomasza K. Zdaniem sądu, to główny argument przemawiający za tym, że O. nie zabił ze współczucia.
- Oskarżony podczas wcześniejszych procesów tłumaczył tylko, że chciał go zabić. Nie tłumaczył się ze znęcania nad ofiarą. Otóż jego celem było zabicie Tomasza K. Dlatego zepchnął go ze skarpy. Ale zgon nie nastąpił od razu, mężczyzna nadal żył. Aby zrealizować swój zamierzony cel, Andrzej O. potem dopuścił się innych, drastycznych czynności. Sposób działania mężczyzny można określać jako znęcanie się nad ofiarą, ale realizacja celu była właśnie taka, żeby doprowadzić do śmierci. Sąd niższej instancji nie uznał tej wersji za wiarygodną (eutanazja i współczucie) ze względu na wcześniej przyjętą korzyść majątkową - wyjaśnia sędzia Witold Franckiewicz z Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu.
TVN24