- Szkoła jest instytucją wymagającą finansowego wsparcia, a jest ono byle jakie, więc staramy się zarobić na wszystkim, na czym się tylko da - mówi Maria Maciejewska, wicedyrektor z zespołu szkół ogólnokształcących nr 4 w Gdyni. Maciejewska komentuje w ten sposób obietnicę Ewy Kopacz o usunięciu "śmieciowego jedzenia" ze szkół - podaje tvn24.pl.
W swoim expose, premier zapowiedziała, że od 1 września 2015 r. będzie obowiązywał zakaz sprzedaży "śmieciowego jedzenia". - Szkoła jest instytucją wymagającą finansowego wsparcia, a jest ono byle jakie, więc staramy się zarobić na wszystkim, na czym się tylko da - mówi Maciejewska. I dodaje, że jej szkoła zarabia na automatach 550 zł za pół roku. Jak zapewniła wicedyrektor, każda zarobiona w ten sposób złotówka, jest przeznaczana na potrzeby szkoły.
Maciejewska tłumaczy, że automaty w szkołach sprawiają, że uczniowie nie wychodzą do innych sklepów. - To jest kwestia długofalowej działalności edukacyjnej, inspirującej ich pomysły na zdrowe jedzenie - tłumaczy. I dodaje, że to "nawyki są istotne".
tvn24.pl
Maciejewska tłumaczy, że automaty w szkołach sprawiają, że uczniowie nie wychodzą do innych sklepów. - To jest kwestia długofalowej działalności edukacyjnej, inspirującej ich pomysły na zdrowe jedzenie - tłumaczy. I dodaje, że to "nawyki są istotne".
tvn24.pl