Katowice walczą z dzikami, ale mieszkańcy nie pomagają

Katowice walczą z dzikami, ale mieszkańcy nie pomagają

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. sxc.hu) Źródło: FreeImages.com
W połowie października prezydent Katowic Piotr Uszok wydał zgodę na odstrzelenie dzików grasujących po mieście. Problem zgłaszali mieszkańcy, którzy boją się tych zwierząt, jednak część katowiczan wcale nie pomaga władzom miasta. Strażnicy miejscy przyznają, że mieszkańcy dokarmiają zwierzęta.
Dotychczas odstrzelono 11 dzików. Było to możliwe dzięki decyzji prezydenta Katowic, który podjął ją na podstawie obaw mieszkańców miasta. Dziki zaczęły się pojawiać nie tylko w parkach, ale również na osiedlach, stwarzając tym samym zagrożenie dla mieszkańców.

 Straż miejska poinformowała, że zgłoszenia o pojawieniu się tych zwierząt zdarzają się niemal codziennie. Strażnicy przyznają jednak, że niewiele mogą zrobić. – Nie jesteśmy kołem łowieckim i strzelać do zwierząt nie możemy. Jeśli taki telefon otrzymamy, to wysyłamy partol. Czasem w przepłoszeniu wystarczy użycie świateł auta, czasem jednak niezbędna okazuje się pomoc myśliwego, bo dziki niekoniecznie chcą się nas słuchać – powiedział Piotr Piętak, zastępca komendanta katowickiej straży miejskiej.

Piętak dodał, że choć dla części mieszkańców dziki stanowią zagrożenie, inni wręcz dokarmiają zwierzęta. – Są tacy, którzy zżyli się z dzikami i już nie zawiadamiają o ich obecności policji ani straży miejskiej, a nawet wysypują  i zostawiają na trawnikach resztki żywności, urządzając tym samym dzikom „darmową stołówkę”.

TVN 24