Prokuratura we Wrocławiu przesłała do sądu akt oskarżenia w sprawie pobicia ze skutkiem śmiertelnym we wrocławskim klubie ze striptizem. W lokalu zabezpieczono również fiolki z nieznanymi substancjami chemicznymi. Istnieje podejrzenie, że były dolewane klientom do drinków - podaje "Gazeta Wyborcza".
Do tragicznego w skutkach zdarzenia doszło we wrocławskim klubie "Passion" (przemianowany z wcześniejszego "Cocomo") w nocy z 21 na 22 września 2014 r. Poszkodowany Mariusz H. wraz z kolegą odwiedzili klub. Na nagraniu z klubowego monitoringu widać jak dwaj mężczyźni chwilę po wejściu do klubu postanawiają go opuścić. Do drzwi odprowadza ich dwóch ochroniarzy.
Jak wynika z aktu oskarżenia: „W pewnym momencie oskarżony Igor W. pchnął w plecy Mariusza H., a kiedy ten złapał równowagę i odwrócił się w stronę atakującego go mężczyzny został ponownie uderzony przez Igora W. - tym razem prawą pięścią w twarz. Na skutek zadanego ciosu Mariusz H. upadł bezwładnie na betonową posadzkę uderzając o nią tyłem głosy, a następnie stracił przytomność".
Mężczyzna doznał ciężkiego urazu mózgu, zmarł cztery dni później w szpitalu.
27-letni ochroniarz Igor W., urodzony w Kazachstanie, usłyszał zarzuty pobicia ze skutkiem śmiertelnym. - Podczas śledztwa przyznał się do uderzenia, zaznaczając, że nie miał zamiaru zabić. Grozi mu teraz kara do 12 lat pozbawienia wolności - wyjaśnia prokurator Małgorzata Kalecińska.
To nie jedyna sprawa dotycząca działalności kontrowersyjnych klubów „Cocomo”. W całym kraju do dziś toczy się kilkadziesiąt spraw przeciwko właścicielowi sieci. Zrobiło się o nich głośno, gdy na policję zaczęli zgłaszać się ich klienci, którzy twierdzili, że byli w oszukiwani i obciążani przez klub nawet kilkusettysięcznymi rachunkami. Na początku września wszystkie, kluby zostały zamknięte, jednak najczęściej chwilę później zaczynały działać ponownie pod zmienionymi nazwami.
Jak dowiedziała się „Gazeta Wyborcza” w czasie jednej z kontroli w klubie Passion odnaleziono fiolki z nieznaną substancją chemiczną. Obecnie trwają badania, czy substancje te mogły być dodawane do drinków klientów w celach przestępczych. Zabezpieczono również nagrania z monitoringu obejmujące również pokoje VIP, gdzie odbywały się prywatne sesje z tancerkami.
pg, wyborcza.pl
Jak wynika z aktu oskarżenia: „W pewnym momencie oskarżony Igor W. pchnął w plecy Mariusza H., a kiedy ten złapał równowagę i odwrócił się w stronę atakującego go mężczyzny został ponownie uderzony przez Igora W. - tym razem prawą pięścią w twarz. Na skutek zadanego ciosu Mariusz H. upadł bezwładnie na betonową posadzkę uderzając o nią tyłem głosy, a następnie stracił przytomność".
Mężczyzna doznał ciężkiego urazu mózgu, zmarł cztery dni później w szpitalu.
27-letni ochroniarz Igor W., urodzony w Kazachstanie, usłyszał zarzuty pobicia ze skutkiem śmiertelnym. - Podczas śledztwa przyznał się do uderzenia, zaznaczając, że nie miał zamiaru zabić. Grozi mu teraz kara do 12 lat pozbawienia wolności - wyjaśnia prokurator Małgorzata Kalecińska.
To nie jedyna sprawa dotycząca działalności kontrowersyjnych klubów „Cocomo”. W całym kraju do dziś toczy się kilkadziesiąt spraw przeciwko właścicielowi sieci. Zrobiło się o nich głośno, gdy na policję zaczęli zgłaszać się ich klienci, którzy twierdzili, że byli w oszukiwani i obciążani przez klub nawet kilkusettysięcznymi rachunkami. Na początku września wszystkie, kluby zostały zamknięte, jednak najczęściej chwilę później zaczynały działać ponownie pod zmienionymi nazwami.
Jak dowiedziała się „Gazeta Wyborcza” w czasie jednej z kontroli w klubie Passion odnaleziono fiolki z nieznaną substancją chemiczną. Obecnie trwają badania, czy substancje te mogły być dodawane do drinków klientów w celach przestępczych. Zabezpieczono również nagrania z monitoringu obejmujące również pokoje VIP, gdzie odbywały się prywatne sesje z tancerkami.
pg, wyborcza.pl