Dochodzenie w sprawie babci dwuletniego Adasia, który trafił do szpitala w stanie skrajnej hipotermii, zostało umorzone. Według śledczych całe zdarzenie było nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności, a kobieta w żaden sposób nie naraziła chłopca na utratę zdrowia i życia – podaje tvn24.pl.
Rzecznik prokuratury okręgowej w Krakowie Bogusława Marcinkowska poinformowała, że zgromadzony materiał dowodowy nie wykazał, żeby kobieta naraziła zdrowie i życie chłopca. – Zdarzenie skutkujące narażeniem jego życia na niebezpieczeństwo było nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności – dodała.
Według prokuratury babcia zajmowała się chłopcem we właściwy sposób. – Jeszcze w nocy sprawdzała czy wszystko jest z nim w porządku. Ponadto, chłopiec bał się ciemności i nigdy nie wychodził sam z domu, dlatego też babcia nie miała świadomości, że do takiej sytuacji może dojść – wyjaśniła Marcinkowska.
2-letni chłopiec w nocy 30 listopada samodzielnie opuścił dom babci w Racławicach. Kilkaset metrów dalej został odnaleziony przez zastępcę komendanta komisariatu policji w Krzeszowicach. Dziecku została udzielona pierwsza pomoc, a następnie przetransportowano je do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie. Adaś był w stanie skrajnego wyziębienia, temperatura jego ciała wynosiła 12,7 stopni Celsjusza. Kiedy lekarzom udało się ocalić chłopca, zagraniczne media pisały o cudzie. Dr Tomasz Darocha z Centrum Leczenia Hipotermii Głębokiej przypomniał, że do tej pory najbardziej wychłodzona osoba, której udało się pomóc miała temperaturę ciała 13,7 stopnia Celsjusza. W połowie lutego chłopiec opuścił placówkę i trafił do domu.
am, tvn24
Według prokuratury babcia zajmowała się chłopcem we właściwy sposób. – Jeszcze w nocy sprawdzała czy wszystko jest z nim w porządku. Ponadto, chłopiec bał się ciemności i nigdy nie wychodził sam z domu, dlatego też babcia nie miała świadomości, że do takiej sytuacji może dojść – wyjaśniła Marcinkowska.
2-letni chłopiec w nocy 30 listopada samodzielnie opuścił dom babci w Racławicach. Kilkaset metrów dalej został odnaleziony przez zastępcę komendanta komisariatu policji w Krzeszowicach. Dziecku została udzielona pierwsza pomoc, a następnie przetransportowano je do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie. Adaś był w stanie skrajnego wyziębienia, temperatura jego ciała wynosiła 12,7 stopni Celsjusza. Kiedy lekarzom udało się ocalić chłopca, zagraniczne media pisały o cudzie. Dr Tomasz Darocha z Centrum Leczenia Hipotermii Głębokiej przypomniał, że do tej pory najbardziej wychłodzona osoba, której udało się pomóc miała temperaturę ciała 13,7 stopnia Celsjusza. W połowie lutego chłopiec opuścił placówkę i trafił do domu.
am, tvn24