"Otwarte było jedynie jedno skrzydło drzwi wejściowych. W ogóle nie działał instynkt samozachowawczy. Ludzie zamiast uciekać jak najdalej od niebezpieczeństwa, jakby sparaliżowani stłoczyli się przy wyjściu. Strażacy musieli rozbić drzwi" - powiedział oficer operacyjny straży pożarnej w Karwinie - Tomasz Blatoń.
Pożar udało się zlokalizować w ciągu dwudziestu minut. Przyczyna jego wybuchu nie jest jeszcze znana. Nie jest także znana przyczyna śmierci młodej kobiety. Nie wiadomo więc, czy uległa zaczadzeniu czy - uciekając w panice - przewróciła się i odniosła śmiertelne obrażenia. Ognisko pożaru znajdowało się w niewielkim saloniku będącym jednym z pomieszczeń dyskoteki.
Na miejscu pożaru ciągle przebywają strażacy. Pilnują, aby nie doszło do ponownego powstania ognia.
rp, pap