Przez dwa dni, we wtorek i środę, szpital pobierał opłaty od niektórych pacjentów zgłaszających się na wizyty do specjalistów. Tłumaczył, że kontrakt z Narodowego Funduszu Zdrowia na te świadczenia został prawie wyczerpany, a szpital nie może się bardziej zadłużać.
Akcję uznają od początku za bezprawną Narodowy Fundusz Zdrowia i Ministerstwo Zdrowia. W przesłanej PAP opinii prawnej w tej sprawie Ministerstwo Zdrowia uznało, że pobieranie opłat w poradniach przyklinicznych jest niezgodne z prawem.
Sytuacja wywołała zamieszanie i kontrowersje. Pobieranie opłat wstrzymano, gdy zaczęli je bojkotować lekarze, którzy uznali, że uderza to w ich interesy. Pacjenci woleli bowiem przyjść do lekarzy w poradni za 15 zł, niż iść do tych samych lekarzy prywatnie, gdzie porada jest kilkakrotnie droższa.
Dyrekcja szpitala przedstawiła władzom uczelni ekspertyzę prawną, z której wynika, że pobieranie opłat było zgodne z obowiązującymi przepisami. Jak wyjaśnił rzecznik prasowy szpitala prof. Lech Chyczewski, uczelnia poprosiła jednak o drugą, niezależną opinię prawną.
Według założeń przedstawionych uczelni przez dyrekcję szpitala, opłaty po 15 zł miały być pobierane tylko od tych, którzy w związku z problemami finansowymi publicznej służby zdrowia, np. kolejkami, byli zmuszeni do korzystania w tym samym szpitalu z wizyt prywatnych, znacznie droższych. "W założeniu było to więc działanie w interesie tych chorych" - głosi oświadczenie.
Władze uczelni zwróciły jednak uwagę na to, że przy wprowadzaniu tego pomysłu doszło do nieporozumień i niedociągnięć i przez pomyłkę zaczęto pobierać opłaty od części innych osób. Chodzi o ubezpieczonych, którzy mieli wcześniej wyznaczone terminy wizyt. Za takie przypadki szpital ma oddać pieniądze i przeprosić.
"Wszyscy chorzy, zarejestrowani do końca 2003, otrzymają bezpłatne świadczenia w zakresie porad lekarskich" - napisano w oświadczeniu władz szpitala.
Dyrektor szpitala klinicznego Jerzy Kamiński powiedział, że chce lepiej przygotować akcję m.in. poprzez wyznaczenie osoby odpowiedzialnej za realizację i przeprowadzenie spotkania z pracownikami, by "nie było żadnych wątpliwości". Kamiński nie wyklucza, że opłaty będą znowu pobierane już pod koniec przyszłego tygodnia, ale ostatecznie tego nie przesądził. Białostocki NFZ natomiast zwraca pieniądze wszystkim, którzy zapłacili za wizytę w szpitalu. Zaapelował do wszystkich pacjentów, którzy takie opłaty ponieśli, by zgłaszali się z dowodami wpłaty. Zapowiedział, że następnie wyegzekwuje te kwoty od szpitala.
Rzeczniczka ministerstwa Agnieszka Gołąbek wskazała jeden z artykułów ustawy o powszechnym ubezpieczeniu w NFZ, który mówi, że ten, "kto pobiera nienależne opłaty od ubezpieczonych za świadczenia objęte umową z Funduszem (...) albo umyślnie uniemożliwia lub ogranicza w poważnym stopniu dostęp ubezpieczonych do świadczeń zdrowotnych, podlega karze grzywny".
W białostockiej prokuraturze są dwa zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa przez szpital w związku z pobieraniem opłat. Prokuratura Białystok-Południe nie przesądza, czy w tej sprawie zostanie wszczęte postępowanie. Na decyzję w tej sprawie prokurator ma miesiąc.
W środę złożenie takiego zawiadomienia zapowiadały białostocki oddział NFZ i Podlaska Federacja Związków Zawodowych Pracowników Ochrony Zdrowia.
em, pap