USA: Ah Mow-Santos Robyn, Phipps (15), Scott (17), Haneef (2), Bown (11), Tom (18), Sykora (libero) oraz Berg (1), Metcalf (23), Cross-Battle, Noriega
W Pucharze Świata w pięciu poprzednich meczach Amerykanki nie przegrały i w tabeli turnieju ustępowały Chinkom tylko gorszym bilansem piłek.
Mistrz Europy Polska po zwycięstwie 3:2 w pierwszym meczu nad Turcją 3:2 w czterech kolejnych przegrywał m.in. po 0:3 z Kubą oraz Chinami i w tabeli zajmował dziesiątą lokatę. Wszystko wskazywało więc, że wygrają siatkarki USA.
Pierwszego seta pewnie wygrały jednak Polki, doskonale spisując się praktycznie we wszystkich elementach siatkarskiego rzemiosła - zagrywce, bloku, przyjęciu i obronie. Szczególnie te dwa ostatnie były godne podkreślenia. Jak mówili po spotkaniu fachowcy, polski zespół jeszcze nie grał w Japonii tak dobrze w obronie i co najważniejsze z podbitych piłek organizował skuteczne kontrataki.
Przez większość drugiego seta Amerykanki prowadziły różnicą 2-3 punktów. Miały już dwie piłki setowe (24:22), ale polski zespół potrafił je obronić i ostatecznie wygrać 31:29.
Na początku trzeciego seta inicjatywa dalej należała do Polek, które prowadziły 4:2 i 11:8. Szczególnie znakomity okres gry podopieczne trenera Andrzeja Niemczyka miały po pierwszej przerwie technicznej. Rywalki były bezradne.
Potem jednak Amerykanki wzmocniły zagrywkę i zaczęło to przynosić efekty. Prowadziły 16:15, 20:18 i 24:22. Historia z drugiego seta jednak nie powtórzyła się. Kontratak Polek przy piłce setowej został zatrzymany.
W secie czwartym gra była wyrównana do stanu 16:16. W dwóch kolejnych akcjach doszło do długich wymian i w obu lepszymi okazały się Amerykanki, które następnie powiększyły przewagę do 21:17 i mimo że Polski grały twardo do końca, to losów seta nie udało im się odwrócić.
W tie breaku lepsze okazały się Polki i dzięki temu niespodziewanie pokonały faworyzowany zespół.
rp, pap