"Nie mogę doczekać się na moment, kiedy znowu stanę między linami ringu. Do kontynuowanie kariery skłoniła mnie po porażce spontaniczna reakcja kibiców z Polski i Niemiec, głównie kobiet" - zapewnił Michalczewski w Hamburgu.
W poniedziałek nie podano informacji o jaki tytuł w najbliższej przyszłości, ani z kim walczył będzie Michalczewski.
Michalczewski zajmuje aktualnie pierwsze miejsce na liście rankingowej World Boxing Association. Z tego tytułu ma prawo wyzwać na pojedynek mistrza świata Włocha Silvio Branco. Na przeszkodzie stoi jednak fakt, iż Bianco powinien w obronie tytułu stoczyć najpierw walkę z byłym mistrzem świata Francuzem Fabricem Tiozzo. Nie wykluczony jest także pojedynek Michalczewskiego z mistrzem świata w wersji WBO Brytyjczykiem Johnny Nelsonem, który w ubiegłym tygodniu zaproponował "Tygrysowi" skrzyżowanie rękawic.
"Będę walczył z każdym" - mówił w poniedziałek Michalczewski. Pytany o termin walki opowiedział się za kwietniem, ewentualnie majem przyszłego roku. Fachowcy nie wykluczają także sytuacji, że Michalczewski zanim wyzwie na pojedynek jakiegoś mistrza świata będzie musiał wcześniej stoczyć pojedynek eliminacyjny.
"Gdybym zrezygnował z uprawiania boksu, byłbym później zły na siebie - powiedział Michalczewski dodając, że znajduje się w dobrej formie. Uprawianie boksu dostarcza mi wiele satysfakcji. Nie chodzi mi o pieniądze, mam ich dosyć".
Polak opowiadał dziennikarzom także o swoich planach poza sportowych - o książce, która pojawi się na półkach księgarskich w 2004 roku, o przygotowaniach do prowadzenia programu w jednej z polskich stacji telewizyjnych.
Dariusz Michalczewski był mistrzem świata w wersji WBO dziewięć lat. Przez dwanaście lat nikt go nie pokonał i gdyby wygrał pojedynek z Julio Cesarem Gonzalesem wyrównałby rekord legendarnego Amerykanina włoskiego pochodzenia Rocky Marciano, który wygrał na zawodowym ringu 49 walk (bez porażki).
sg, pap