Mało znanym epizodem epopei migrantów docierających do Europy jest wykorzystanie przez co bardziej przedsiębiorczych drogi przez Moskwę, Murmańsk i półwysep Kola do położonego już za kręgiem polarnym norweskiego przejścia granicznego Storskog. To dość długa i okrężna trasa, jednak dzięki dobrej organizacji przerzutu migranci – głównie Syryjczycy, którym udało się zdobyć rosyjskie wizy studenckie lub biznesowe – mogą uniknąć długiej, niebezpiecznej i coraz bardziej upokarzającej wędrówki przez Morze Śródziemne i Bałkany. Kłopotem w całym przedsięwzięciu jest to, że Norwedzy nie pozwalają na pokonanie granicy osobom poruszającym się pieszo. Storskog to przejście samochodowe i wyjątków nie ma. Nie można też przejechać autostopem, gdyż kierowcy przewożący obce osoby karani są mandatami i tracą zezwolenie na międzynarodowe usługi przewozowe. Pozostaje jedyne rozwiązanie: pokonanie ostatnich kilku kilometrów na rowerze, gdyż norweska straż graniczna uznaje rowery za pojazdy drogowe. W ten właśnie sposób rowery (traktowane jako pojazdy jednorazowego użytku) stały się w całej okolicy towarem deficytowym. W sklepach po rosyjskiej stronie nie ma ani jednego roweru, co powoduje, że w Niklu, ostatniej miejscowości przed granicą, jest już ok. 500 migrantów, którzy nie mogą jechać dalej. Czekają na kolejną dostawę, a ich frustrację pogłębia to, że kilkadziesiąt porzuconych rowerów leży przy drodze po norweskiej stronie granicy.
Więcej możesz przeczytać w 46/2015 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.