Grudzień i styczeń to doskonała okazja, by złapać tzw. fuchę. Oto siedem pomysłów, jak dorobić sobie kilkaset złotych na bożonarodzeniowe szaleństwa.
Agencje pracy tymczasowej mówią w tym roku jednym głosem: tegoroczny
sezon zimowy będzie najlepszy od lat. Zapotrzebowanie na pracowników
jest w tym miesiącu tak duże, że firmy mają trudności, by wypełnić
wakaty. A oferowane stawki są wyższe o co najmniej jedną piątą. I to na
starcie. – Co roku w okresie przedświątecznym odnotowujemy dwu-,
trzykrotny wzrost zamówień na pracowników. W tym roku dodatkowo mamy
poprawiającą się koniunkturę i najlepszą od siedmiu lat sytuację na
rynku pracy. A to oznacza, że prawdopodobnie tegoroczny sezon świąteczny
będzie rekordowy pod względem zapotrzebowania na pracowników
tymczasowych – mówi Krzysztof Inglot z agencji pracy Work Service. I
szacuje, że tylko w grudniu liczba miejsc pracy w Polsce wzrośnie co
najmniej o 25 tys. Podpowiadamy, gdzie szukać zatrudnienia, aby w Nowy
Rok wejść z pełnym portfelem.
MIKOŁAJ
Absolutną królową wśród grudniowych fuch jest praca w charakterze
mikołaja. Jak wynika z informacji agencji pracy tymczasowej, pracownik w
czerwonym stroju i siwą białą brodą dostaje przeciętnie między 21 a 45
zł za godzinę. To stawki, które oferowane są w centrach handlowych.
Inaczej są traktowane tzw. wizyty domowe. To nie tylko odwiedziny w
domach w wigilijny wieczór, ale także imprezy w fundacjach,
przedszkolach czy prywatnych firmach. – Stawki za taką pracę są
zróżnicowane. Za pół godziny pracy stawka wynosi 60 zł – mówi Michał
Witczak z agencji eventowej oferującej mikołaje do wynajęcia.
Zupełnie inaczej jest w przedszkolach czy na imprezach firmowych, gdzie
za rozdanie prezentów dostaje 150-300 zł. – Pracując uczciwie od 6 do 25
grudnia, spokojnie zarobi się 3-4 tys. zł – opowiada Witczak. Pracy jest
dużo, bo, jak przyznaje, choć agencje prowadzą dopiero od 2010 r., co
roku odnotowują wzrost zleceń o 200 proc. Jest jednak pewne, ale... taki
mikołaj musi już mieć wyższe kwalifikacje. Agencje poszukują mężczyzn po
czterdziestce, najlepiej po pedagogice lub animacji kultury. – Mamy
mikołaja, który potrafi grać na gitarze i śpiewać. Rodziny chętnie go
wynajmują, bo oferuje on coś ekstra. W jego kalendarzu już od wielu
miesięcy nie ma wolnego terminu. Bo pierwsi klienci rezerwują już wizyty
w połowie września – mówi Witkowski. Kandydat na mikołaja musi być też
otwarty, przyjaźnie nastawiony do dzieci oraz błyskotliwy. Bo dzieci
potrafią zadawać najdziwaczniejsze pytania. Czasami agencje wymagają od
pracowników także zaświadczenia o niekaralności. Ofert pracy dla
mikołajów wciąż jest więcej niż chętnych. Problem jest zwłaszcza w
dużych miastach, gdzie nie brakuje osób przyjezdnych. Te nie chcą
pracować w Wigilię, bo wyjeżdżają na święta do rodziny.
ŚNIEŻYNKI I ELFY
Choć zdarza się, że w postać mikołaja wciela się kobieta, właściciele
agencji mikołajowych wolą, by był to mężczyzna. Dla kobiet zarezerwowana
jest praca w charakterze aniołków, śnieżynek i elfów. Do pracy
poszukiwane są młode, ładne, uśmiechnięte dziewczyny. Zgrabne, bo strój
bywa skąpy. I odporne na zaczepki klientów, bo, jak przyznają hostessy
przebrane w okolicznościowe stroje, dwuznacznych propozycji nie brakuje.
Oferta pracy w charakterze śnieżynki czy elfa nie jest już taka dobra
jak mikołaja. Za przechadzanie się z opłatkiem czy cukierkami po centrum
handlowym otrzymują przeciętnie 13 zł brutto. Jeśli śnieżynka towarzyszy
mikołajowi podczas wizyt w domach, dostaje od 20 do 30 zł.
SPRZEDAWCY ŚWIĄTECZNYCH AKCESORIÓW
Trudno wyobrazić sobie święta bez karpia, choinki czy innych
świątecznych gadżetów. We wszystkich miastach w Polsce uruchamiane są
targowiska, a w wielu także jarmarki bożonarodzeniowe. Są to kolejne
miejsca, w których można zaczepić się do pracy. Nie są to zbyt popularne
prace z uwagi na to, że często wymagają przebywania wielu godzin na
mrozie. – Sprzedawca choinek otrzyma średnio 19 zł netto za godzinę
pracy, a kilka złotych mniej, bo 16,50 zł netto, sprzedawca karpi – mówi
Krzysztof Inglot. Skąd taka różnica w płacach? Punkty sprzedaży choinek
działają całodobowo, a praca w nocy jest wyżej wyceniana.
Zapotrzebowanie na pracę w handlu to nie tylko świąteczne gadżety. Przed
Bożym Narodzeniem jest w sklepach większy ruch, a po świętach ruszają
wyprzedaże. – Szukamy przede wszystkim tzw. wielofunkcyjnych
sprzedawców, czyli osób, które obsłużą kasę, ale także zadbają o
odpowiedni stan asortymentu w sklepie – mówi Inglot.
Niektóre sklepy zatrudniają także osoby do pakowania prezentów. Stawki?
– W handlu w tym okresie stawki często są podwyższone, wynoszą ok. 15-
16 zł za godzinę pracy brutto – mówi Paweł Kasperski, starszy konsultant
lider zespołu Randstad. Ponadto pojawiają się ekstrapłatne nadgodziny.
SPECE OD INWENTARYZACJI
Gorączka przedświątecznych zakupów zbiega się w czasie z końcem roku.
Dla firm oznacza to okres obowiązkowej inwentaryzacji. To duże
przedsięwzięcie wymagające np. w hipermarkecie pracy kilkudziesięciu
osób. To często świetna okazja na dorobienie. Za pracę przy liczeniu
towarów firmy płacą na rękę 11-12 zł. Za noc dostają ok. 100 zł.
W ten sposób często dorabiają sobie studenci i pracownicy z Ukrainy. Ale
także osoby, które w dzień pracują, a nocami dorabiają na
inwentaryzacjach. Pracownicy na miejsce są zwykle dowożeni autokarami.
Minus – czasami trzeba jechać w odległe rejony kraju, np. z Warszawy do
Łap w Podlaskiem.
KURIERZY DO ROZWOŻENIA PREZENTÓW
Przed świętami jest też dużo pracy dla doręczycieli. Rozwożą oni nie –
jak w przeszłości – kartki pocztowe, ale prezenty kupowane w
internetowych sklepach. Z ubiegłorocznych badań ARC Rynek i Opinia
wynika, że aż 80 proc. Polaków mających dostęp do sieci zamierza kupić
przynajmniej część prezentów świątecznych przez internet. W tym roku nie
będzie inaczej, bo już przeprowadzane latem badania pokazały, że niemal
co drugi mieszkaniec naszego kraju na co dzień zaopatruje się w ten
sposób. – Dystrybucja tych towarów wymaga większych zespołów pracowników
w firmach z branży logistycznej – mówi Paweł Kasperski z Randstad.
Firmy przewozowe są więc zmuszone zatrudnić nowych pracowników. Nie jest
to jednak najlepiej płatna z grudniowych fuch. Kurier zarabia
przeciętnie 8-10 zł na godzinę. W dodatku często korzysta z prywatnego
samochodu i nawet jeśli dostaje zwrot za benzynę, to już za eksploatację
pojazdu nie.
W FABRYKACH PRACUJĄ PEŁNĄ PARĄ
W grudniu rośnie popyt między innymi na słodycze, przetwory rybne,
alkohole, kosmetyki, zabawki oraz odzież – dodatkowych pracowników
poszukują też ich producenci. – Pracownikom fabryk oferowane jest
wynagrodzenie od 11 do 15 zł za godzinę pracy brutto wraz z premiami –
mówi Paweł Kasperski. Ale chociaż pieniądze nie są wygórowane, jest to
okazja, by gdzieś się zaczepić na stałe. – W przeciwieństwie do prac
związanych stricte ze świętami w branżach „okołoświątecznych”
pracowników poszukuje się przez cały rok. Jeśli ktoś się sprawdzi w tym
gorącym okresie, to jest spora szansa, że firma będzie chciała się z nim
związać na dłużej – mówi Krzysztof Inglot.
SPRZĄTACZKI PILNIE POSZUKIWANE
28-letnia Marianna, Ukrainka, która od czterech lat sprząta w Polsce,
przyznaje, że im bliżej świąt, tym więcej telefonów z propozycją
sprzątania. Przedświąteczne porządki obejmują sprzątanie „od piwnic po
dach”. Nie tylko mycie okien czy podłóg, ale także np. sprzątanie na
strychu czy ubieranie choinki. Posprzątanie 100-metrowego domu to praca
na dwa-trzy dni. Ukrainka za takie usługi inkasuje 10–15 zł za godzinę.
Polka za taką samą pracę otrzymuje ok. 20 zł. – Ale zdarzyło mi się, że
zadzwoniła do mnie pani, która oferowała 25 zł za godzinę pracy. Pod
warunkiem, że posprzątam jej dom 23 i 24 grudnia. Zgodziłam się, bo to
dobra dniówka – podsumowuje Marianna.
sezon zimowy będzie najlepszy od lat. Zapotrzebowanie na pracowników
jest w tym miesiącu tak duże, że firmy mają trudności, by wypełnić
wakaty. A oferowane stawki są wyższe o co najmniej jedną piątą. I to na
starcie. – Co roku w okresie przedświątecznym odnotowujemy dwu-,
trzykrotny wzrost zamówień na pracowników. W tym roku dodatkowo mamy
poprawiającą się koniunkturę i najlepszą od siedmiu lat sytuację na
rynku pracy. A to oznacza, że prawdopodobnie tegoroczny sezon świąteczny
będzie rekordowy pod względem zapotrzebowania na pracowników
tymczasowych – mówi Krzysztof Inglot z agencji pracy Work Service. I
szacuje, że tylko w grudniu liczba miejsc pracy w Polsce wzrośnie co
najmniej o 25 tys. Podpowiadamy, gdzie szukać zatrudnienia, aby w Nowy
Rok wejść z pełnym portfelem.
MIKOŁAJ
Absolutną królową wśród grudniowych fuch jest praca w charakterze
mikołaja. Jak wynika z informacji agencji pracy tymczasowej, pracownik w
czerwonym stroju i siwą białą brodą dostaje przeciętnie między 21 a 45
zł za godzinę. To stawki, które oferowane są w centrach handlowych.
Inaczej są traktowane tzw. wizyty domowe. To nie tylko odwiedziny w
domach w wigilijny wieczór, ale także imprezy w fundacjach,
przedszkolach czy prywatnych firmach. – Stawki za taką pracę są
zróżnicowane. Za pół godziny pracy stawka wynosi 60 zł – mówi Michał
Witczak z agencji eventowej oferującej mikołaje do wynajęcia.
Zupełnie inaczej jest w przedszkolach czy na imprezach firmowych, gdzie
za rozdanie prezentów dostaje 150-300 zł. – Pracując uczciwie od 6 do 25
grudnia, spokojnie zarobi się 3-4 tys. zł – opowiada Witczak. Pracy jest
dużo, bo, jak przyznaje, choć agencje prowadzą dopiero od 2010 r., co
roku odnotowują wzrost zleceń o 200 proc. Jest jednak pewne, ale... taki
mikołaj musi już mieć wyższe kwalifikacje. Agencje poszukują mężczyzn po
czterdziestce, najlepiej po pedagogice lub animacji kultury. – Mamy
mikołaja, który potrafi grać na gitarze i śpiewać. Rodziny chętnie go
wynajmują, bo oferuje on coś ekstra. W jego kalendarzu już od wielu
miesięcy nie ma wolnego terminu. Bo pierwsi klienci rezerwują już wizyty
w połowie września – mówi Witkowski. Kandydat na mikołaja musi być też
otwarty, przyjaźnie nastawiony do dzieci oraz błyskotliwy. Bo dzieci
potrafią zadawać najdziwaczniejsze pytania. Czasami agencje wymagają od
pracowników także zaświadczenia o niekaralności. Ofert pracy dla
mikołajów wciąż jest więcej niż chętnych. Problem jest zwłaszcza w
dużych miastach, gdzie nie brakuje osób przyjezdnych. Te nie chcą
pracować w Wigilię, bo wyjeżdżają na święta do rodziny.
ŚNIEŻYNKI I ELFY
Choć zdarza się, że w postać mikołaja wciela się kobieta, właściciele
agencji mikołajowych wolą, by był to mężczyzna. Dla kobiet zarezerwowana
jest praca w charakterze aniołków, śnieżynek i elfów. Do pracy
poszukiwane są młode, ładne, uśmiechnięte dziewczyny. Zgrabne, bo strój
bywa skąpy. I odporne na zaczepki klientów, bo, jak przyznają hostessy
przebrane w okolicznościowe stroje, dwuznacznych propozycji nie brakuje.
Oferta pracy w charakterze śnieżynki czy elfa nie jest już taka dobra
jak mikołaja. Za przechadzanie się z opłatkiem czy cukierkami po centrum
handlowym otrzymują przeciętnie 13 zł brutto. Jeśli śnieżynka towarzyszy
mikołajowi podczas wizyt w domach, dostaje od 20 do 30 zł.
SPRZEDAWCY ŚWIĄTECZNYCH AKCESORIÓW
Trudno wyobrazić sobie święta bez karpia, choinki czy innych
świątecznych gadżetów. We wszystkich miastach w Polsce uruchamiane są
targowiska, a w wielu także jarmarki bożonarodzeniowe. Są to kolejne
miejsca, w których można zaczepić się do pracy. Nie są to zbyt popularne
prace z uwagi na to, że często wymagają przebywania wielu godzin na
mrozie. – Sprzedawca choinek otrzyma średnio 19 zł netto za godzinę
pracy, a kilka złotych mniej, bo 16,50 zł netto, sprzedawca karpi – mówi
Krzysztof Inglot. Skąd taka różnica w płacach? Punkty sprzedaży choinek
działają całodobowo, a praca w nocy jest wyżej wyceniana.
Zapotrzebowanie na pracę w handlu to nie tylko świąteczne gadżety. Przed
Bożym Narodzeniem jest w sklepach większy ruch, a po świętach ruszają
wyprzedaże. – Szukamy przede wszystkim tzw. wielofunkcyjnych
sprzedawców, czyli osób, które obsłużą kasę, ale także zadbają o
odpowiedni stan asortymentu w sklepie – mówi Inglot.
Niektóre sklepy zatrudniają także osoby do pakowania prezentów. Stawki?
– W handlu w tym okresie stawki często są podwyższone, wynoszą ok. 15-
16 zł za godzinę pracy brutto – mówi Paweł Kasperski, starszy konsultant
lider zespołu Randstad. Ponadto pojawiają się ekstrapłatne nadgodziny.
SPECE OD INWENTARYZACJI
Gorączka przedświątecznych zakupów zbiega się w czasie z końcem roku.
Dla firm oznacza to okres obowiązkowej inwentaryzacji. To duże
przedsięwzięcie wymagające np. w hipermarkecie pracy kilkudziesięciu
osób. To często świetna okazja na dorobienie. Za pracę przy liczeniu
towarów firmy płacą na rękę 11-12 zł. Za noc dostają ok. 100 zł.
W ten sposób często dorabiają sobie studenci i pracownicy z Ukrainy. Ale
także osoby, które w dzień pracują, a nocami dorabiają na
inwentaryzacjach. Pracownicy na miejsce są zwykle dowożeni autokarami.
Minus – czasami trzeba jechać w odległe rejony kraju, np. z Warszawy do
Łap w Podlaskiem.
KURIERZY DO ROZWOŻENIA PREZENTÓW
Przed świętami jest też dużo pracy dla doręczycieli. Rozwożą oni nie –
jak w przeszłości – kartki pocztowe, ale prezenty kupowane w
internetowych sklepach. Z ubiegłorocznych badań ARC Rynek i Opinia
wynika, że aż 80 proc. Polaków mających dostęp do sieci zamierza kupić
przynajmniej część prezentów świątecznych przez internet. W tym roku nie
będzie inaczej, bo już przeprowadzane latem badania pokazały, że niemal
co drugi mieszkaniec naszego kraju na co dzień zaopatruje się w ten
sposób. – Dystrybucja tych towarów wymaga większych zespołów pracowników
w firmach z branży logistycznej – mówi Paweł Kasperski z Randstad.
Firmy przewozowe są więc zmuszone zatrudnić nowych pracowników. Nie jest
to jednak najlepiej płatna z grudniowych fuch. Kurier zarabia
przeciętnie 8-10 zł na godzinę. W dodatku często korzysta z prywatnego
samochodu i nawet jeśli dostaje zwrot za benzynę, to już za eksploatację
pojazdu nie.
W FABRYKACH PRACUJĄ PEŁNĄ PARĄ
W grudniu rośnie popyt między innymi na słodycze, przetwory rybne,
alkohole, kosmetyki, zabawki oraz odzież – dodatkowych pracowników
poszukują też ich producenci. – Pracownikom fabryk oferowane jest
wynagrodzenie od 11 do 15 zł za godzinę pracy brutto wraz z premiami –
mówi Paweł Kasperski. Ale chociaż pieniądze nie są wygórowane, jest to
okazja, by gdzieś się zaczepić na stałe. – W przeciwieństwie do prac
związanych stricte ze świętami w branżach „okołoświątecznych”
pracowników poszukuje się przez cały rok. Jeśli ktoś się sprawdzi w tym
gorącym okresie, to jest spora szansa, że firma będzie chciała się z nim
związać na dłużej – mówi Krzysztof Inglot.
SPRZĄTACZKI PILNIE POSZUKIWANE
28-letnia Marianna, Ukrainka, która od czterech lat sprząta w Polsce,
przyznaje, że im bliżej świąt, tym więcej telefonów z propozycją
sprzątania. Przedświąteczne porządki obejmują sprzątanie „od piwnic po
dach”. Nie tylko mycie okien czy podłóg, ale także np. sprzątanie na
strychu czy ubieranie choinki. Posprzątanie 100-metrowego domu to praca
na dwa-trzy dni. Ukrainka za takie usługi inkasuje 10–15 zł za godzinę.
Polka za taką samą pracę otrzymuje ok. 20 zł. – Ale zdarzyło mi się, że
zadzwoniła do mnie pani, która oferowała 25 zł za godzinę pracy. Pod
warunkiem, że posprzątam jej dom 23 i 24 grudnia. Zgodziłam się, bo to
dobra dniówka – podsumowuje Marianna.
Więcej możesz przeczytać w 50/2015 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.