Justynie Walczak z Gdańska, wychowującej dziesięcioro dzieci, przez 22 lata zależało tylko na jednym – żeby państwo się nie wtrącało. Nigdy jako matka nie korzystała z jego pomocy, nie miała urlopu macierzyńskiego ani wychowawczego. Trzecie dziecko urodziła tuż po odbyciu podyplomowego stażu lekarskiego i zamiast rozpocząć specjalizację, postanowiła zostać w domu. Mąż Wojciech, informatyk, przez te dwie dekady zarabiał różnie, ale przeważnie zbyt dużo, by móc występować o jakąkolwiek pomoc. Dziś, gdy rząd zapowiada po 500 zł miesięcznie na drugie dziecko i każde kolejne, pani Justyna myśli, że dla wielodzietnych wreszcie wieją lepsze wiatry. Jak w większości krajów europejskich, gdzie wsparcie dla takich rodzin to normalność. I gdzie duża rodzina budzi podziw, a nie pogardę.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.