Właściciele domu uciech postanowili zorganizować dzień otwarty, by pozyskać fundusze dla głodnych dzieci. Zainteresowani mogą zwiedzić przybytek a także porozmawiać z pracującymi w nim kobietami. Wszystko w zamian za datki pieniężne. Dochód ze zbiórki ma trafić do lokalnej fundacji charytatywnej Kai Kitchen, która zapewnia obiady dla potrzebujących dzieci.
Pomysł wywołał ambiwalentne reakcje w mediach społecznościowych. Większość osób wyraża swoje oburzenie i sprzeciw wobec jakiejkolwiek formy łączenia dzieci i usług seksualnych, nawet, jeżeli cel jest szczytny. Inni z kolei chwalą pomysł i hojność właścicielki domu publicznego.
Konserwatywna nowozelandzka partia chrześcijańska skrytykowała pomysł dnia otwartego, twierdząc, że jest to próba normalizacji prostytucji i promocji działalności obiektu. Rocchelle Steer, założycielka fundacji Kai Kitchen, podchodzi do pomysłu z pozytywnym nastawieniem. Stwierdziła, że nie interesuje ją, skąd pochodzą pieniądze, skoro może za nie zafundować więcej obiadów dla dzieci. Kobieta jest przyjaciółką Nicky Hughes, która zarządza domem uciech oraz zasiada w komisji finansowej fundacji.
"The Guardian"