"Certyfikat schowałem głęboko do szuflady, ale czasami sobie marzę, że moje praprawnuki znajdą go kiedyś w moich papierach i okaże się, że posiadanie takiego dokumentu ma jakiś sens" - powiedział Marek Raczkowski.
Amerykańska firma reklamująca się jako Ambasada Księżycowa (Lunar Embassy) zajmuje się sprzedażą pozaziemskich gruntów od ponad 20 lat. Wydała już ponad 2 mln certyfikatów dla posiadaczy pozaziemskich gruntów.
W 1980 roku Dennis Hope (właściciel firmy Lunar Embassy) zgłosił w lokalnym urzędzie w hrabstwie San Francisco wniosek o przyznanie mu prawa własności do całej powierzchni planet i księżyców układu słonecznego. W amerykańskim Urzędzie Patentowym Hope zastrzegł sobie prawa autorskie do sprzedaży tych gruntów.
Hope sprzedaje jasną stronę Księżyca. Podzielił ją na ponad 3 mln działek. Do tej pory firma wydała ponad 1,5 mln certyfikatów własności działek na Srebrnym Globie. Pozostałe certyfikaty dotyczą działek na Marsie i Wenus.
Aby zakupić akrową działkę w kosmosie, wystarczy mieć ponad 20 dolarów. W zamian właściciel otrzymuje akt własności, mapę i "konstytucję kosmiczną".
Choć entuzjastów zakupów pozaziemskich gruntów przybywa, głównie za sprawą internetu, przeciwnicy twierdzą, że jest to niezgodne z prawem międzynarodowym. W 1967 roku w Moskwie, Londynie i Waszyngtonie podpisano Układ o Przestrzeni Kosmicznej. Zgodnie z jego II artykułem "Przestrzeń kosmiczna, w tym Księżyc i inne ciała niebieskie, nie podlega przywłaszczeniu przez żadne państwo ani w drodze proklamowania na nich suwerenności, ani poprzez wykorzystanie czy okupację, ani w jakikolwiek inny sposób."
sg, pap