Puby, najczęściej zadymione, to część tradycji; w Irlandii pubów jest ponad 10 tysięcy, a palaczami - 30 procent dorosłej ludności.
Minister zdrowia Michael Martin jest zadowolony i uważa wprowadzenie zakazu za istotny postęp w staraniach o zdrowie narodu. "Szczerze mówiąc, ludzie nie powinni być narażani na działanie toksycznych substancji w miejscu pracy" - powiedział, dodając że nie trzeba być palaczem, aby w skutek wdychania tytoniowego dymu dorobić się raka.
Minister Martin, sam niepalący, miał nadzieję na wprowadzenie zakazu palenia z początkiem stycznia; zwłoka wynikła z konieczności dopracowania przepisów. Zgodnie z nimi, zakaz palenia nie obejmie pensjonatów oferujących nocleg i śniadanie, pokoi hotelowych, więzień i szpitali dla umysłowo chorych.
Właściciele pubów zamierzają zaskarżyć zakaz palenia, który może spowodować, że puby zaczną świecić pustkami. Uważają, że bardzo trudno będzie wyegzekwować taki zakaz, zwłaszcza w weekendowe wieczory, kiedy puby są najtłumniej odwiedzane.
Wielu bywalców pubów będzie miało kłopoty z przyzwyczajeniem się do nowej sytuacji. Kufel piwa w garści a papieros w drugiej ręce, to jeden z typowych obrazów kojarzących się z wizytą w pubie. Dla nałogowych palaczy zakaz palenia w pubie to rodzaj świętokradztwa - pisze agencja Associated Press.
"Człowiek przychodzi do pubu po odrobinę szczęścia w życiu. Pub może być czymś więcej niż własny dom - cytuje jednego z palących bywalców pubów AP. - Jeśli celem jest dłuższe, ale za to mniej szczęśliwe życie - jesteśmy na dobrej drodze".
"Jeśli pozbędziecie się palaczy, pub zrobi się bardziej pusty niż seminarium" - uważa inny z bywalców. Kolejny dodaje, że trzeba będzie palić na zewnątrz, na ulicy, a wtedy... "wszyscy pomrzemy z zimna i nie będzie już żadnego problemu".
oj, pap