Szpital jak hotel

Dodano:   /  Zmieniono: 
Tajlandzcy posłowie mają kłopot z ubezpieczeniem zdrowotnym: żadna z firm nie chce im zaoferować przyzwoitego pakietu. Parlamentarzyści bowiem nagminnie wyłudzają odszkodowania.
Okazuje się, że deputowani nagminnie nadużywają ubezpieczeń, nocując w szpitalach w czasie podróży służbowych po kraju, a potem żądając zwrotu kosztów takiego "leczenia" - pisze dziennik "Bangkok Post".

"Sami jesteście sobie winni" - odparł przewodniczący parlamentu Uthai Pimchaichon na interpelację jednego z posłów, który narzekał na słabe ubezpieczenie zdrowotne. Wyjaśnił, że wiele firm ubezpieczeniowych ocenia jako nieopłacalne oferowanie swych usług parlamentowi.

"Niektórzy idą do szpitala, choć czują się dobrze. Nie wiem, czy  to dlatego, że nie chcą płacić za hotel. Ale gdy żądają zwrotu kosztów, ubezpieczyciel ocenia, że to nie w porządku i odmawia" -  powiedział Pimchaichon.

Tajlandzcy deputowani zarabiają 60 tys. bahtów (1.540 dolarów) miesięcznie, mniej więcej tyle co personel kierowniczy średniego szczebla w sektorze prywatnym. Jest to o połowę mniej niż wynosi pensja ich kolegów w sąsiedniej Kambodży. Mają jednak do  dyspozycji spore sumy, idące w miliony bahtów, na prowadzenie kampanii wyborczej.

oj, pap